Jan Brzechwa - Była sobie Pchła Szachrajka/Część III

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


              6
Raz któregoś dnia, przy święcie,
Urządziła Pchła przyjęcie.
Gości przyszło co niemiara:
Chrabąszcz, komar, mucha stara,
Przydreptały dwa pająki,
Ćmy, szerszenie i biedronki,
Jedna osa, cztery pszczoły,
Motyl, trzmiel i bąk wesoły,
Mole, mrówki oraz ważki,
I zaczęły się igraszki.
Dwa uczone karaluchy
Roznosiły placek kruchy,
Pestek, maku, cukru garstki,
A w szklaneczkach jak naparstki
Sok z czereśni, oranżadę,
I mrożoną czekoladę.
W pewnej chwili Pchła powiada:
— "Jestem gościom bardzo rada,
I z największą przyjemnością
Coś zaśpiewam miłym gościom,
Dajmy na to... arię z "Toski",
Lecz po włosku, bo znam włoski".
Zawołali goście: "Brawo!
Niech zaśpiewa, bo ma prawo!"
Wszyscy zatem jeść przestali,
Pchła stanęła w końcu sali,
I z usteczek jej maleńkich
Popłynęły cudne dźwięki.
Pchła śpiewała niemal bosko,
Komar bzykał czule: "Tosko!"
Toska drobne swoje rączki
Zacisnęła jak dwa pączki,
W rączki smutnie twarz wtuliła,
I tak śpiew swój zakończyła.
— "Co za głos!" — krzyknęli goście,
Niech zaśpiewa jeszcze, proście!"
Pchła zgodziła się z łatwością
I zaśpiewać miała gościom
Arię z "Halki", a tymczasem
Zaśpiewała takim basem,
Że aż goście, co siedzieli
Spadli z krzeseł i z foteli.
Żuk podskoczył, zatkał uszy,
— "Przecież ona nas ogłuszy!"
— "Bujda!" — krzyknął prosto z mostu.
Rzecz wydała się. Po prostu
Nie śpiewała Pchła Szachrajka,
Tylko skrzynka — samograjka,
A karaluch w niej ukryty,
Jak na złość pomylił płyty.
Żuk powiedział tylko: "Żuka
Pchła Szachrajka nie oszuka!.
I zapalił dumnie fajkę,
Opuszczając Pchłę Szachrajkę.

              7
Przez uliczkę jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi, jak księżniczka.
Na ramionach pelerynka,
Spod kapturka słodka minka,
Parasolka mała w dłoni
Przed słonecznym skwarem chroni.
Pchła do sklepu wchodzi godnie:
— "Chciałabym się ubrać modnie,
Czy dostanę na sukienki
Jakiś jedwab bardzo cienki?"
Skoczył kupiec i na ladzie
Najpiękniejsze wzory kładzie:
— Wybór nader mam bogaty,
Oto modny jedwab w kwiaty
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Niebieskawe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone".
Pchła Szachrajka przez dzień cały
Oglądała materiały,
Oglądała, wybierała,
Wybór duży, a Pchła mała.
Rzekła wreszcie: "Wielka szkoda,
Nie dogadza mi ta moda,
Może z czasem, do jesieni
Śród deseni, coś się zmieni".
Choć nic w sklepie nie kupiła
Ale była bardzo miła,
Więc ją kupiec wyprowadził
I do bryczki grzecznie wsadził.
Gdy uprzątał materiały,
Nagle ręce mu zadrżały,
Patrzy — znikły wszystkie kwiatki,
A pozostał jedwab gładki.
— "Ta szachrajka, ta Pchła mała
Wszystkie kwiatki mi zabrała,
Taką w smole warto upiec!" —
Zrozpaczony jęknął kupiec.
A ulica jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi, jak księżniczka,
Staje wreszcie koło domu
I nie mówiąc nic nikomu
W ulubionym swym ogródku
Sadzi kwiatki pocichutku:
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Niebieskawe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone.
Pomalutku sadzi kwiatki
Cyklameny, róże, bratki,
Malwy, niezapominajki —
Ślicznie jest u Pchły Szachrajki!


Pierwodruk w: Przekrój, nr 43,1946, str. 21;





klucz: bzechwa-byla-1946-02-03
AutorJan Brzechwa +
Kluczbzechwa-byla-1946-02-03 +
NazwastronyJan Brzechwa - Była sobie Pchła Szachrajka/Część III +
Numer43 +
PublikowanePrzekrój +
RodzajSatyra + oraz Wiersz +
Rok publikacji1946 +
Strony21 +
TytułByła sobie Pchła Szachrajka +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
luty 3, 1946 +