Władysław Polak - Erzatz

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


Żona prawowita
Pantoflickiego Hipolita,
Gruba jak balja
Eulalja.
Krępa, mała,
Pół wieku licząca bez mała,
Do Rosji się wyewakuowała,
Twierdząc to, że
Znosić nie może
Jej organizm chory
Niewygód wojennej pory.
Na pożegnanie
tak rzekła do męża:
"Hipciu, nikt nie wie, co jutro się stanie
ty wśród gradu kul i szczęku oręża —
pilnuj kamienicy!
A jeśli czasami
cię zmami
uroda jakiejś dziewicy,
wspomnij jeno przysięgę, ślubną obrączkę,
no i rączkę
twojej połowicy.
Eulalja odjechała!...
Hipolit odetchnął z radością,
już mu żona jego kością
w gardle stała.
teraz — nagle odjechała!
Często mu mawiała tkliwie
ledwo żywie,
taka z pracy jestem słaba,
ale była Herod — baba,
i choć jak noc była brzydka,
swego Hipolitka
Umiała trzymać w ryzie
tak i że
myślał, że z pod jej pantofla nigdy nie wylizie.
No i wyjechała wreszcie —
wierzcie —
jej decyzja szybka
w trans szczęścia wprawiła Hipka.
A właśnie był to okres wszelakich "erzacy",
to znaczy,
że chleb był kartoflany,
(mąki były w nim atomy)
Kartofel był przez bob zamieniany,
A skład mydła był wiadomy:
trochę proszku, trochę glinki,
a tłuszczu ani krzynki.
Ze zboża była kawa,
Słowem — "erzacem" wszelka potrawa,
nawet do tego się przyzwyczajono,
Że mąkę z drzewa robiono,
a niejedna królewna,
buciki nosiła z drewna.
Hipciowi w tak strasznej epoce
Znudziły się samotne dnie i samotne noce,
i któregoś wieczora
w objęcia się dostał Amora.
W pewnej cukierence usiadł przypadkiem
(sam byłem świadkiem)
przy jakiejś panience,
niby w tęczę spojrzał na nią
I rzekł "czy mogę poznać panią?"
Ona — nie była głazem;
Poznali się bliżej przy piwie
i w doskonałej komitywie
czas spędzili razem.
A gdy mała
zwąchała
że Hipcio, choć minę starego ma grzyba,
ale gruba ryba,
co ma blaty,
już po godzinie była z nim na "ty".
Dziw nad dziwy,
plotkowało całe miasto:
ów Hipolit cnotliwy
żyje z jakąś niewiastą
pono
jak z żoną.
Los zazdrosny jest i mściwy:
krótko Hipcio był szczęśliwy
I czas spędzał bosko "en deux"
bo przez Stokholm, Haparandę
Eulalja powróciła.
Była
wściekła
jako sam Lucyfer z piekła,
wyglądała jak płat sadła,
jak furja na Hipcia wsiadła:
(on właśnie wtedy z swą bogdanką
wina się trącał szklanką).
— Hej! rozpustny huncfocie,
Co robisz przy tej kokocie?
odpowiadaj Hipolicie,
Jeśli ci jest miłe życie!
Hipcio zbladł, jak pszenna cztery zera, —
myślał biedaczysko:
skończyło się wszystko,
koniec już mój przyszedł tera.
Wybełkotał wreszcie, tłumiąc płacz:
Eulaljo! wybaczyć racz,
tę ko... kobietę, ten schatz
wziąłem sobie, jako twój "erzac".


Pierwodruk w: Estrada, nr 1,1917, str. 7-11;


Uwagi: W repertuarze: Seweryna Michałowskiego.




Źródło tekstu: wg pierwodruku
klucz: polak-erzatz-1917
AutorWładysław Polak +
Kluczpolak-erzatz-1917 +
NazwastronyWładysław Polak - Erzatz +
Numer1 +
PublikowaneEstrada +
RepertuarSeweryn Michałowski +
RodzajWiersz +
Rok publikacji1917 +
Strony7-11 +
TytułErzatz +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
1917 +