Konrad Tom - Mandaryn Du
(Wchodzi drobno na paluszkach. Ukłony ceremonjalne).
Watakupami, wasamo, lutotachi, wosiromasen, watasi, wadajcu ge seredes kasanaun wakarismen.
Te-re-fe-re-ku-ku strze-la ba-ba-z-łu-ku! Oł rajd czop-czop!
Szanowny publik mnie nie poznać? Ja jestem mandaryn Du, urodzony brat od mandaryn Wu. Wi znać mandaryna Wu? O, duża-duża mandaryna! Nie mali mandarynka! Grando. Po chińska: Ja-ki-ta-ki! On grać w teatro Saska-garden, po chińska: P-sja-bud-ka! Duża artista jak Sadda-Jakko Kawakami. Po polska nazywać: "Ka-min-ski", po duczmen Dżermeny: "Fliegende Holländer", po chińska: "To-tu-to-tam-gra".
A ja w Peking bicz duży persona-gratis. Naczelnik od milicja. Jak by wy mnie zobaczyć w mundur, palasz, na auto... To by się wszyscy zara dziwił, zadziwił.
Aj big ju pard'n! Piśpraszam! Ja nie dobra mówić polski! Ja chińska, a wy nie rozumisz? Czerez poczemu? A pan Nowaczyński wy rozumisz czytać? To tak jak chińska, a wy rozumisz. A "Hajnt", "Moment", "Ha-ce-fi-ra" — to tak ja naszi gazeta, a wy rozumisz? (z pewnością) Rozumisz! Udajesz! Tu był Warszawa jedna nasza mandaryn A-puch-tin, on was uczył chińska! (Śmieje się). Chińska ne trudna, latwa!.. Na pieskład, nie psi-kład: pinądza, deńga — po chińska nazywa: for-sa! Mniejsza deńgi: fors, jeszcze mniejsza: for, jeszcze-jeszcze mniejsza: fo, najmniejsza: f, wcale nima deńgi — wcale nie nazywa, albo nazywa go-la! Latwa?... Jedna zoldat po chińska: tam, 2 zoldat: tam-tam, 3 — tam-tam-tam, cale pulk — (śpiewa marsza). Latwa!... Napsziklad: dostawca, po chińska: ga-nef! radny — po chińska: ga-maj-da! politik — my-szy-ga-ne! rubel — pas-par-tu! spekulant — kaj-da-niarz! krytyk — men-te-kap-tus!—choj-zek! Latwa!... Chińska dobra ozór! (pokazuje).
U nas Peking ladna miasta, wysoki kultur, teatra nikt nie wchodzić środku aktu stuk-puk, stuk-puk (pokazuje) jak Warszawa. Warszawa dziwna oo! dziwna. Peking, China tylko pies, kot, krowa jest ogonka, a Warszawa piekarz — ogonka, rzeźnik — ogonka, węglarz — ogonka, lombard — ogonka, a koń niedługo bez ogonka — rekwizycja włosy! Ha-ha-ha! Karaszo!
Wszystko Warszawa na wiwrot (ruch). Teatra Nowości — nima nowości, teatra Rozmaitości — nima rozmaitości, Teatra Wielka — artista glos mali. Zachęta do malować — odbirać chęć do malować, cukiernia — nima cukru, ulica Nowy Świat — wszystko stare jak świat, Słowacki — nima pomnik, Paskiewicz — mieć duża pomnika! Karaszo?!... A kobit! Ach ni czi-sim-bum wun-haj-suń nos-w czaj!
Ladny kobit Warszawa! Jak mnie kto spitacz co ja woli: jedna miljon dollar czy jedna warszawianka, to ja bi wolecz jedna warszawianka. Bo jak mieć miljon dolar, to bi chcie jeszcze więcej zawsze zamalo, a jedna warszawianka — to już dosyć zadużo!
Do jedna warszawianka potrzeba być miljoner i herkules w jedna osoba. U nas tyż być ladny kobit, la baya, i w herbaciarni jak w Japan tyż gejsza.
Warszawa ja być jedna herbaciarnia. Inteligentna herbaciarnia dla inteligencja, ale nima nis a nis! Nima gejsza, nima inteligencja, nima herbata — jest rumianka, sukru mala-mala, a filantropja duża-duża!
Potem ja być jedna tania kuchnia, tyż inteligentna, tam być bardzo tanio. Obiad 20 kopeka, trzy danie, a na deser pół kwarta oleum-ricini. Za żywy karaluch, taka tłusta, dobra — nic nie dolicza. Darmo! Karaszo! Jak kto w taka kuchnia stoluje sto lat, to długa żyje.
Ale wogóle Warszawa zdrowa miesta, mieć tylko jeden choroba, po chińska "bryn-dza". Ludzie wszyscy na nią chorować, dźwierzęta tyż, tylko "Czarny Kot" dobrze mieć ogonem kręcia-kręcia i śmiać się ka-ka, bo pełna kasa ma. Jak ja mandaryna Du, przeczytała humorystyczne pisma, to był smutna-smutna, a wzięła jeden riksza (dorożka) pojechała fanza "Czarny Kot" zaraz wesoła, tańczyć, śpiewać, ot tak.
Kuplety (mel. "La Boya").
Przywędrowałem do Warszawy
Ja niebieskiego państwa syn
Aby tu zbadać miejskie sprawy
I z nich przykłady brać dla Chin.
Wszystko co godnego jest uwagi
Już zanotowane tutaj mam
I dokładnie wszystko, a bez blagi
Z kartek przeczytać chcę wam.
Chcąc by ludność dobrze się wypasła,
I profit był dla miejskich kas,
Za trzy krocie Sekcja kupić masła
I do piwnica schować wraz
Pilnować zapas z całych sił,
Aż im zgnił!
Pamelu-pamela, czing-czing pamela
Sekcja sobie radę i tu nawet da
Będzie cała owieczka i wilk będzie syt
Z masła będzie mydło, oł-rajd i sy git!
II.
Wprowadzić myślę, tam w Pekinie
Kartki na cukier, mięso, chleb,
Urzędnik, który z głodu ginie,
Niech się bogaci, gdy ma łeb!
Niech ma przez rok cały tłusty czwartek,
Choć ma pensji na rok rubli sto,
Niech proceder sobie robi z kartek
Pewniej opłaci się to.
Pootwieram sklepów cały szereg
Towarów zawsze będzie brak,
Lecz posady będą dla kasjerek,
A mam rodzinę liczną wszak.
Braciom, kuzynom, siostrom tam
Pracę dam!
Pamelu-pamela synekur dam raj
I od nędzy tym zbawię cały już kraj,
Pamelu-pamela czing-czing pamelu
Mandaryn Du, tak nauczył się tu!
(Taniec)
Pierwodruk w: Estrada, nr 34,1920, str. 24-29;
Uwagi: Monolog z repertuaru Romualda Gierasieńskiego
Autor | Konrad Tom + |
Klucz | Tom-Mandaryn-1917 + |
Nazwastrony | Konrad Tom - Mandaryn Du + |
Numer | 34 + |
Publikowane | Estrada + |
Repertuar | Romuald Gierasieński + |
Rodzaj | Monolog + oraz Satyra + |
Rok publikacji | 1920 + |
Strony | 24-29 + |
Tytuł | Mandaryn Du + |
Data "Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values. | 1920 + |