Antoni Słonimski - Strejk artystów
Między artystami a publicznością od dawien dawna panuje rozdźwięk i wzajemne nieporozumienie. Artyści lekceważą publiczność, a publiczność traktuje wszelką sztukę jako bujdę, nabieranie czyli tak zwaną "grandę". Słyszałem kiedyś w teatrze rozmowę, ilustrującą ten fakt dostatecznie: — "Niech pani im nic tym aktorom nie wierzy" — mówił wąsaty brunet do strzyżonej towarzyszki. — "To wszystko je tylko dla pucu i naniby, namęczy się, drugich pozabija, sam umrze — a potem idzie do kasy po forsę i do domu".
Sceptycyzm widza dzisiejszego doszedł do zastraszających rozmiarów. Taż sama strzyżona towarzyszka bruneta wyraziła chęć pójścia do cyrku na foki. — "Niech pani nie idzie, byłem", — powiada brunet, — "To bujda, nabieranie, to wcale nie foki, a żydki poprzebierane". — "Gdzieby tam znowu żydek się przebrał za fokę i do wody właził..." — "Moja pani" — odpowiada brunet — "oni dla forsy wszystko zrobią — jednego widziałem, co za mamkę służył".
Oczywiście, iż w takiej atmosferze wzajemnej nieufności praca artystyczna jest ciężka. Publiczność nie wierzy — nie ma tego ciepłego zaufania tak cennego dla nas artystów. Poeta skarży się, krwawi, płonie, zachwyca się a czytelnik czyta to z uśmiechem i myśli "granda". Widz dzisiejszy chce dramatu "naprawdę" — fikcja przestaje mu wystarczać. Każdy numer kurjera przynosi mu sensacje, przy których wszelka sztuka blednie. Co go obchodzi śmierć Dantona wobec wiadomości o zabiciu całej rodziny w Skolimowie?
U żydów pogarda dla fikcji jest odruchem żywiołowym. Słyszałem jak pewien pryncypał rozpatrując nierealne plany swego dependenta, krzyknął wreszcie na niego z pasją: "Idź pan czytać Sienkiewicza!"
W podobnym stanie rzeczy musiała zajść jakaś zmiana. I oto wybuchł strejk. Stało się to tak nagle i pocichu, że wszyscy byliśmy tem zaskoczeni. Artyści, literaci, malarze, rzeźbiarze, muzycy, aktorzy i autorzy dramatyczni zastrejkowali. Przestali pisać powieści, poezje, malować obrazy, grać i rzeźbić. A najsmutniejsze i wręcz tragiczne jest to, że nikt tego nie zauważył. Rząd i magistrat wyćwiczony już w walce z kinami — tak szybko zorganizował walkę ze strejkiem, iż produkcja krajowa nie doznała najmniejszej przerwy. Do lokalu związku autorów dramatycznych — generał Konarzewski posłał podobno pluton saperów — i mało kto wie o tem, ze wszystkie ostatnie sztuki wyszły z pod pióra trzeciego baonu pierwszej dywizji artyleryjskiej. Rynek powieściowy zaspokojono starą makulaturą i nie ma o tem mowy, aby w jakiejś księgarni warszawskiej można było dostać coś zasadniczo różniącego się od "Trzech muszkieterów". Brak rzeźb udało się magistratowi zatuszować przy pomocy figur z ogrodu Saskiego, które wystawiono w Zachęcie. Komisarz Składkowski w porozumieniu z ministrem Młodzianowskim zmusił bileterów, woźnych oraz wszystkie garderobiane do zastępowania strejkujących aktorów i znowu, o dziwo — uszło to powszechnej uwagi. Nawet krytyka, która nie bierze udziału w strejku artystycznym, nic nie spostrzegła i jak dotąd pisze dalej o rzeczach nieistniejących. Niema literatury, plastyki i teatru. Strajkują nawet feljetoniści. Ja sam przyznać się muszę również, należę do strejku. Pozwolono mi w drodze wyjątku na pomieszczenie tego feljetonu, ponieważ jest bardzo krótki i mało dowcipny. Gdybym zaś, broń boże, napisał długi i dowcipny feljeton, byłbym łamistrejkiem.
Autor: Antoni Słonimski
Tytuł: Strejk artystów
Pierwodruk w: Cyrulik Warszawski, nr 10 (10), 1926, str. 2;
Uwagi: W pierwodruku podpis: Pro-rok.
Autor | Antoni Słonimski + |
Klucz | slonimski-strejk-1926-07-03 + |
Nazwastrony | Antoni Słonimski - Strejk artystów + |
Numer | 10 (10) + |
Publikowane | Cyrulik Warszawski + |
Rodzaj | Artykuł + oraz Satyra + |
Rok publikacji | 1926 + |
Strony | 2 + |
Tytuł | Strejk artystów + |
Data "Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values. | 1926 + |