Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski - Misja jedzie

From sapijaszko.net
Jump to: navigation, search


{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::ArtykułKlucz::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | {{#if:

Prolog

<poem> Jedzie, jedzie misja nowa, Ciesz się, ludzie, ciesz, witać misję śpiesz, witać misję śpiesz. Uroczystość narodowa i raut będzie też. Ciesz się, ludzie, ciesz, Ach, ciesz się, ciesz.

Będziem się wzajemnie chwalić i, kto tylko żyw będzie krzyczał "vive" (bis). Będziem piękne mówki palić pić moc win i piw gościom swym na dziw — na dziw, ach na dziw.

I popłynie potok rączy arcywzniosłych słów, wszystkich cechów huf zacznie gadać znów, że nas tyle więzów łączy okaże się z mów, Bywaj bracie zdrów, Bądź zdrów... bądź zdrów.

  (Wszyscy za sceną).

Jedzie misja, jedzie jedzie Ciesz się, ludzie, ciesz, Witać misję śpiesz, Witać misję śpiesz. Komplementy przy obiedzie możesz mieć, gdy chcesz. Otwieraj na ścież Stolicy dźwierz. </poem>

Osoby aktu I-ego:

Ta-ra-rot<ref>Or-Ot</ref>  {{#if:poeta kamienicznik|poeta kamienicznik|}}
Członek misji I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji II  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji III  {{#if:|{{{2}}}|}}
Drwitos<ref>Wincenty Witos</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
De Prosit  {{#if:|{{{2}}}|}}
Gdaczyński<ref>Ignacy Daszyński</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Furfanty<ref>Wojciech Korfanty</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Mniejszość narodowa  {{#if:|{{{2}}}|}}
Moskal  {{#if:|{{{2}}}|}}
Warszawiak  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dobra gospodyni  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica II  {{#if:|{{{2}}}|}}

Akt I

(Przed Dworcem Wiedeńskim)

(Z czterech stron wchodzą: Drwitos, De Prosit, Furfanty i Gdaczyński. Spostrzegają się, odwracają od siebie. Po chwili).

De Prosit  {{#if:Koledzy, widzę też tutaj...|Koledzy, widzę też tutaj...|}}
Drwitos  {{#if:Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|}}
Gdaczyński  {{#if:Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|}}
Furfanty  {{#if:No, najwyżej dwuklasowem...|No, najwyżej dwuklasowem...|}}
Gdaczyński  {{#if:A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|}}
Furfanty  {{#if:A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|}}
De Prosit  {{#if:Gdzie tu bufet...|Gdzie tu bufet...|}}
Drwitos  {{#if:Pan średniopolakby co wypił...|Pan średniopolakby co wypił...|}}
De Prosit  {{#if:W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|}}
Drwitos  {{#if:Fiu na pana.|Fiu na pana.|}}
Wszyscy  {{#if:Fiu na was.|Fiu na was.|}}

Kwartet posłów

(Drwitos, De Prosit, Furfanty, Gdaczyński)

Drwitos  {{#if:<poem>

Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się. </poem>|<poem> Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się.

</poem>|}}
De prosit  {{#if:<poem>

Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe. </poem>|<poem> Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie. </poem>|<poem> A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest. </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest.

</poem>|}}

Refrain (razem). <poem> Każdy sobie Polskę skrobie. Polska to ja w mej osobie, Kto nie ze mną ten jest zdrajcą, Wszystkich nieszczęść winowajcą. Takie słowa do pioruna słychać zewsząd, na tem kwita. Pospolita rzecz to u nas — u nas to rzecz pospolita. </poem>

Drwitos  {{#if:<poem>

Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz. </poem>|<poem> Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz.

</poem>|}}
De Prosit  {{#if:<poem>

Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop. </poem>|<poem> Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie. </poem>|<poem> Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się

</poem>|}}

Refrain (razem).

(Wychodzą. Wpada Dobra Gospodyni)

Gospodyni  {{#if:

Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot). | Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot).

|}}
Tararot  {{#if:(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa).

<poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem> |(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa). <poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem>

|}}
Moskal  {{#if:(wchodzi pijany i śpiewa).

<poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem> |(wchodzi pijany i śpiewa). <poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem>

|}}
|=Treść=

Prolog

<poem> Jedzie, jedzie misja nowa, Ciesz się, ludzie, ciesz, witać misję śpiesz, witać misję śpiesz. Uroczystość narodowa i raut będzie też. Ciesz się, ludzie, ciesz, Ach, ciesz się, ciesz.

Będziem się wzajemnie chwalić i, kto tylko żyw będzie krzyczał "vive" (bis). Będziem piękne mówki palić pić moc win i piw gościom swym na dziw — na dziw, ach na dziw.

I popłynie potok rączy arcywzniosłych słów, wszystkich cechów huf zacznie gadać znów, że nas tyle więzów łączy okaże się z mów, Bywaj bracie zdrów, Bądź zdrów... bądź zdrów.

  (Wszyscy za sceną).

Jedzie misja, jedzie jedzie Ciesz się, ludzie, ciesz, Witać misję śpiesz, Witać misję śpiesz. Komplementy przy obiedzie możesz mieć, gdy chcesz. Otwieraj na ścież Stolicy dźwierz. </poem>

Osoby aktu I-ego:

Ta-ra-rot<ref>Or-Ot</ref>  {{#if:poeta kamienicznik|poeta kamienicznik|}}
Członek misji I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji II  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji III  {{#if:|{{{2}}}|}}
Drwitos<ref>Wincenty Witos</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
De Prosit  {{#if:|{{{2}}}|}}
Gdaczyński<ref>Ignacy Daszyński</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Furfanty<ref>Wojciech Korfanty</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Mniejszość narodowa  {{#if:|{{{2}}}|}}
Moskal  {{#if:|{{{2}}}|}}
Warszawiak  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dobra gospodyni  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica II  {{#if:|{{{2}}}|}}

Akt I

(Przed Dworcem Wiedeńskim)

(Z czterech stron wchodzą: Drwitos, De Prosit, Furfanty i Gdaczyński. Spostrzegają się, odwracają od siebie. Po chwili).

De Prosit  {{#if:Koledzy, widzę też tutaj...|Koledzy, widzę też tutaj...|}}
Drwitos  {{#if:Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|}}
Gdaczyński  {{#if:Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|}}
Furfanty  {{#if:No, najwyżej dwuklasowem...|No, najwyżej dwuklasowem...|}}
Gdaczyński  {{#if:A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|}}
Furfanty  {{#if:A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|}}
De Prosit  {{#if:Gdzie tu bufet...|Gdzie tu bufet...|}}
Drwitos  {{#if:Pan średniopolakby co wypił...|Pan średniopolakby co wypił...|}}
De Prosit  {{#if:W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|}}
Drwitos  {{#if:Fiu na pana.|Fiu na pana.|}}
Wszyscy  {{#if:Fiu na was.|Fiu na was.|}}

Kwartet posłów

(Drwitos, De Prosit, Furfanty, Gdaczyński)

Drwitos  {{#if:<poem>

Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się. </poem>|<poem> Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się.

</poem>|}}
De prosit  {{#if:<poem>

Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe. </poem>|<poem> Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie. </poem>|<poem> A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest. </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest.

</poem>|}}

Refrain (razem). <poem> Każdy sobie Polskę skrobie. Polska to ja w mej osobie, Kto nie ze mną ten jest zdrajcą, Wszystkich nieszczęść winowajcą. Takie słowa do pioruna słychać zewsząd, na tem kwita. Pospolita rzecz to u nas — u nas to rzecz pospolita. </poem>

Drwitos  {{#if:<poem>

Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz. </poem>|<poem> Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz.

</poem>|}}
De Prosit  {{#if:<poem>

Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop. </poem>|<poem> Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie. </poem>|<poem> Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się

</poem>|}}

Refrain (razem).

(Wychodzą. Wpada Dobra Gospodyni)

Gospodyni  {{#if:

Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot). | Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot).

|}}
Tararot  {{#if:(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa).

<poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem> |(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa). <poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem>

|}}
Moskal  {{#if:(wchodzi pijany i śpiewa).

<poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem> |(wchodzi pijany i śpiewa). <poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem>

|}}
|}}

Dane bibliograficzne

{{#if:Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski|Autor: Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski|}}

Tytuł: Misja jedzie

Pierwodruk w: Estrada, {{#if: 15 | nr 15, | }} {{#ifeq: 1919 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1919}} | 4 | data::1919 | {{#time: Y|1919}} }}}}{{#ifeq: 3-50 | brak ||, str. strony::3-50}}; {{#if: |Przedruk: | }}

{{#ifexpr: {{#ask: Przedruk::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | Przedruk w tomach: {{#ask: Przedruk::tuwim-misja-1919|format=list|outro=.}} | }} {{#if: Utwór był wykonywany w Qui Pro Quo. | Uwagi: Utwór był wykonywany w Qui Pro Quo.|}}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | Recenzje: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | patrz też: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#if: wg pierwodruku|Źródło tekstu: wg pierwodruku|}}
klucz: tuwim-misja-1919

{{#if: Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski | Misja jedzie | }}{{#if: Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski | | }} {{#ifeq: 15 | brak | | }}{{#ifeq: 1919 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1919}} | 4 | | [[rok publikacji::{{#time: Y|1919}}| ]] }} }} {{#if:|[[Klucz rodzaju::{{{Klucz}}}| ]]| }}{{#if: |[[Stradecki::{{{Stradecki}}}|]]|}}


<headertabs/> |{{#if:

Prolog

<poem> Jedzie, jedzie misja nowa, Ciesz się, ludzie, ciesz, witać misję śpiesz, witać misję śpiesz. Uroczystość narodowa i raut będzie też. Ciesz się, ludzie, ciesz, Ach, ciesz się, ciesz.

Będziem się wzajemnie chwalić i, kto tylko żyw będzie krzyczał "vive" (bis). Będziem piękne mówki palić pić moc win i piw gościom swym na dziw — na dziw, ach na dziw.

I popłynie potok rączy arcywzniosłych słów, wszystkich cechów huf zacznie gadać znów, że nas tyle więzów łączy okaże się z mów, Bywaj bracie zdrów, Bądź zdrów... bądź zdrów.

  (Wszyscy za sceną).

Jedzie misja, jedzie jedzie Ciesz się, ludzie, ciesz, Witać misję śpiesz, Witać misję śpiesz. Komplementy przy obiedzie możesz mieć, gdy chcesz. Otwieraj na ścież Stolicy dźwierz. </poem>

Osoby aktu I-ego:

Ta-ra-rot<ref>Or-Ot</ref>  {{#if:poeta kamienicznik|poeta kamienicznik|}}
Członek misji I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji II  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji III  {{#if:|{{{2}}}|}}
Drwitos<ref>Wincenty Witos</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
De Prosit  {{#if:|{{{2}}}|}}
Gdaczyński<ref>Ignacy Daszyński</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Furfanty<ref>Wojciech Korfanty</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Mniejszość narodowa  {{#if:|{{{2}}}|}}
Moskal  {{#if:|{{{2}}}|}}
Warszawiak  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dobra gospodyni  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica II  {{#if:|{{{2}}}|}}

Akt I

(Przed Dworcem Wiedeńskim)

(Z czterech stron wchodzą: Drwitos, De Prosit, Furfanty i Gdaczyński. Spostrzegają się, odwracają od siebie. Po chwili).

De Prosit  {{#if:Koledzy, widzę też tutaj...|Koledzy, widzę też tutaj...|}}
Drwitos  {{#if:Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|}}
Gdaczyński  {{#if:Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|}}
Furfanty  {{#if:No, najwyżej dwuklasowem...|No, najwyżej dwuklasowem...|}}
Gdaczyński  {{#if:A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|}}
Furfanty  {{#if:A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|}}
De Prosit  {{#if:Gdzie tu bufet...|Gdzie tu bufet...|}}
Drwitos  {{#if:Pan średniopolakby co wypił...|Pan średniopolakby co wypił...|}}
De Prosit  {{#if:W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|}}
Drwitos  {{#if:Fiu na pana.|Fiu na pana.|}}
Wszyscy  {{#if:Fiu na was.|Fiu na was.|}}

Kwartet posłów

(Drwitos, De Prosit, Furfanty, Gdaczyński)

Drwitos  {{#if:<poem>

Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się. </poem>|<poem> Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się.

</poem>|}}
De prosit  {{#if:<poem>

Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe. </poem>|<poem> Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie. </poem>|<poem> A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest. </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest.

</poem>|}}

Refrain (razem). <poem> Każdy sobie Polskę skrobie. Polska to ja w mej osobie, Kto nie ze mną ten jest zdrajcą, Wszystkich nieszczęść winowajcą. Takie słowa do pioruna słychać zewsząd, na tem kwita. Pospolita rzecz to u nas — u nas to rzecz pospolita. </poem>

Drwitos  {{#if:<poem>

Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz. </poem>|<poem> Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz.

</poem>|}}
De Prosit  {{#if:<poem>

Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop. </poem>|<poem> Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie. </poem>|<poem> Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się

</poem>|}}

Refrain (razem).

(Wychodzą. Wpada Dobra Gospodyni)

Gospodyni  {{#if:

Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot). | Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot).

|}}
Tararot  {{#if:(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa).

<poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem> |(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa). <poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem>

|}}
Moskal  {{#if:(wchodzi pijany i śpiewa).

<poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem> |(wchodzi pijany i śpiewa). <poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem>

|}}
|

Prolog

<poem> Jedzie, jedzie misja nowa, Ciesz się, ludzie, ciesz, witać misję śpiesz, witać misję śpiesz. Uroczystość narodowa i raut będzie też. Ciesz się, ludzie, ciesz, Ach, ciesz się, ciesz.

Będziem się wzajemnie chwalić i, kto tylko żyw będzie krzyczał "vive" (bis). Będziem piękne mówki palić pić moc win i piw gościom swym na dziw — na dziw, ach na dziw.

I popłynie potok rączy arcywzniosłych słów, wszystkich cechów huf zacznie gadać znów, że nas tyle więzów łączy okaże się z mów, Bywaj bracie zdrów, Bądź zdrów... bądź zdrów.

  (Wszyscy za sceną).

Jedzie misja, jedzie jedzie Ciesz się, ludzie, ciesz, Witać misję śpiesz, Witać misję śpiesz. Komplementy przy obiedzie możesz mieć, gdy chcesz. Otwieraj na ścież Stolicy dźwierz. </poem>

Osoby aktu I-ego:

Ta-ra-rot<ref>Or-Ot</ref>  {{#if:poeta kamienicznik|poeta kamienicznik|}}
Członek misji I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji II  {{#if:|{{{2}}}|}}
Członek misji III  {{#if:|{{{2}}}|}}
Drwitos<ref>Wincenty Witos</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
De Prosit  {{#if:|{{{2}}}|}}
Gdaczyński<ref>Ignacy Daszyński</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Furfanty<ref>Wojciech Korfanty</ref>  {{#if:|{{{2}}}|}}
Mniejszość narodowa  {{#if:|{{{2}}}|}}
Moskal  {{#if:|{{{2}}}|}}
Warszawiak  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dobra gospodyni  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica I  {{#if:|{{{2}}}|}}
Dziewica II  {{#if:|{{{2}}}|}}

Akt I

(Przed Dworcem Wiedeńskim)

(Z czterech stron wchodzą: Drwitos, De Prosit, Furfanty i Gdaczyński. Spostrzegają się, odwracają od siebie. Po chwili).

De Prosit  {{#if:Koledzy, widzę też tutaj...|Koledzy, widzę też tutaj...|}}
Drwitos  {{#if:Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|Tak dobry panie. Jak trza witać to witos.|}}
Gdaczyński  {{#if:Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|Wybyście chcieli, burżuje, każdą misję w swoje ręce zagarnąć, ale ja czuwam stojąc na stanowisku klasowem.|}}
Furfanty  {{#if:No, najwyżej dwuklasowem...|No, najwyżej dwuklasowem...|}}
Gdaczyński  {{#if:A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|A! Pan Korfantyczny wielkopolak.|}}
Furfanty  {{#if:A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|A! pan perlisty wszędopolak (kłaniają się z ironją).|}}
De Prosit  {{#if:Gdzie tu bufet...|Gdzie tu bufet...|}}
Drwitos  {{#if:Pan średniopolakby co wypił...|Pan średniopolakby co wypił...|}}
De Prosit  {{#if:W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|W każbym razie panie małopolak nie to piwo, któreś pan reformą rolną nawarzył.|}}
Drwitos  {{#if:Fiu na pana.|Fiu na pana.|}}
Wszyscy  {{#if:Fiu na was.|Fiu na was.|}}

Kwartet posłów

(Drwitos, De Prosit, Furfanty, Gdaczyński)

Drwitos  {{#if:<poem>

Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się. </poem>|<poem> Pasałem se krówki i doiłem je, byki i jałówki to kompany me. Wtem do paplamentu, wtem do paplamentu zaproszono mnie Ta da ra ta. Aż na pana posła dola mnie wyniosła — teraz stawiam się.

</poem>|}}
De prosit  {{#if:<poem>

Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe. </poem>|<poem> Pijałem se wódzię pijałem se rum, — wybrali mnie ludzie, wybrał cały tłum. Bardzo tem się chlubię, żem w mieszczańskim klubie. Mam na przodku De. Ta da ra ta. Co wieczór u Gettla sprawy się oświetla z partji pe pe pe.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie. </poem>|<poem> A jam jest Ignacy główny w pepesie. Precz z wyzyskiem pracy. Łączcie, łączcie się, Jestem Ignac chudy a nie Ignac rudy — nie pomylcie się. Ta da ra ta. Jam jest z lewej ławy a on prawie prawy, przecież znacie mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest. </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Na krakowskie planty wróć, socjale, wróć. Mówię ci Furfanty, że cię żydem czuć. Jam jest z Wielkopolski a tyś mało polski: Polska to są my. Kto w mej partji nie jest nie pisze się w rejestr, Lecz jewrej jest.

</poem>|}}

Refrain (razem). <poem> Każdy sobie Polskę skrobie. Polska to ja w mej osobie, Kto nie ze mną ten jest zdrajcą, Wszystkich nieszczęść winowajcą. Takie słowa do pioruna słychać zewsząd, na tem kwita. Pospolita rzecz to u nas — u nas to rzecz pospolita. </poem>

Drwitos  {{#if:<poem>

Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz. </poem>|<poem> Mieszkałem w chałupie — dziś pałacu chcę. Cały lud mam w kupie na rozkazy swe. Reforma rolna znaczy: Polska wolna, Czegóż jeszcze chcesz. Ta da ra ta. Vivat parcelacja! moja chłopska racja — nie dają — to bierz.

</poem>|}}
De Prosit  {{#if:<poem>

Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop. </poem>|<poem> Żebym ja tę Polskę miał we władzy swojej, tobym monopolskę zaraz zrobił z niej. Marsza rżnij basetla. Narodzie — do Getla, — burżuj, pan czy chłop. Ta da ra ta. Do pracy, do dzieła, Jeszcze nie zginęła, więc spirytus żłop.

</poem>|}}
Gdaczyński  {{#if:<poem>

Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie. </poem>|<poem> Rok temu w Lublinie własny miałem rząd, lecz po półgodzinie wszystko poszło w kąt. Nadziei nie tracę bo w Polsce Ignace wyrabiają się. Ta da ra ta. Rzecz to niepojęta, że na prezydenta nie wybrano mnie.

</poem>|}}
Furfanty  {{#if:(do Gdaczyńskiego)<poem>

Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się </poem>|(do Gdaczyńskiego)<poem> Nie rusz pepesiaty narodmowskich spraw. Dałbym ja ci baty według naszych praw. Cóż mi twoje strachy, Na mnie już zamachy urządzaliście. Ta da ra ta. Mnie już laury pachną, ja bym się zamachnął ale boję się

</poem>|}}

Refrain (razem).

(Wychodzą. Wpada Dobra Gospodyni)

Gospodyni  {{#if:

Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot). | Ignaś, Ignaś. Gdzie on się podział. A to zmartwienie z tym chłopcem. Ignaś. Ignachna. Znów się gdzieś zawieruszył. Włóczy się tylko, włóczy, i kogo spotka, to z nim gada. Jeszcze wpadnie na ulicy na jakiego socjalistę i zepsują mi chłopca do reszty. A on taki dobry. Tak wszystkim wierzy. Żeby nie ja, napewnoby wszedł na złą drogę. Ale chłopaczysko jest dobre, słucha mnie, słucha. Ignaś. Ignachna. Co ja mam z nim za zmartwienie.

(Śpiewa).

<poem> I.
Plecie różnie się na świecie: mnie i moje dziecię wszędzie dziś znajdziecie. I tu i tam pracy kram mam. Jam dobra jest gospodyni, która wie zawsze co czyni, choć karci mnie głos opinji — ja w pracy trwam.

... Pracy dla Ojczyzny, pracy trzeba nam rodacy, tak rzekł mój Ignacy i dał mi on władzy plon-tron. Od tego dnia siadłam na tron i jestem wzorem cnych matron, Mężulek, ach to mój patron Ach, gdzież jest on. </poem> (rozgląda się).

Refrain. <poem> Ignaś, moje ty zmartwienie Wiecznie z tobą kłopot mam. (bis)

Ignaś, moje utrapienie, Ciągle się oddalasz sam. Ignaś. Mój ty benjaminie, Trzymaj się spódnicy mej. (bis)

Ignaś. On mi jeszcze zginie. Ach od doli strzeż się złej.

II. Mały Ignaś ma kawały muszę mu dzień cały tęgie sprawiać wały Nic niema nad moich rad skład. Znają mnie z dobroczynności, i z wielkiej bliźnich miłości, lecz władzy duch we mnie gości, więc trzymam bat. Wenta, narodowe święta — wszędzie ja prezenta daję uśmiechnięta; w mym domu jest ciągle sjest fest. Od nieba było mi danem gabinet mieć z fortepianem więc gram z mem dzieckiem kochanem... Oj, gdzież on jest. </poem>

(rozgląda się).

Ignaś... etc.

(wychodzi, wchodzi Ta-ra-rot).

|}}
Tararot  {{#if:(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa).

<poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem> |(zadyszany, gubi rękopisy po drodze). Masz. Znowu mi się mowy pomięszają. Zamiast powitalnej, gotów jestem wygłosić mowę na otwarcie mauzoleum zagłodzonych koni na Pradze. Ciężki jest los wieszcza patryotycznego (śpiewa). <poem> Na Starym Mieście, u Fukiera, zrodził się we mnie twórczy dreszcz, i kwitnę sobie u Gebethnera, patryotyczny rajca-wieszcz.

Ułańskie kepi i Książę Pepi nie dają mi po nocach spać. Rymami memi naród się krzepi — mój pomnik tu powinien stać.

Piszę i piszę same śliczności — na staromiejskiej lutni gram, na wszelkie w życiu okoliczności wiersz okolicznościowy mam.

Ojczyzny-blizny. Blizny-ojczyzny Polska-Tobolska. Cud i lud. Blizny-ojczyzny. Ojczyzny-blizny Tobolska-Polska, lud i cud.

Sypcie się rymki, sypcie się wierne, rajcowna lutnia rajcownie brzmi. Te moje rymki, małe, mizerne już kamieniczkę dały mi.

Domek zostanie, choć czas umyka, Non omnis moriar — będę trwać. Ach jaka szkoda, że już muzyka pięknego walca przestaje grać.

  (wybiega).

</poem>

|}}
Moskal  {{#if:(wchodzi pijany i śpiewa).

<poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem> |(wchodzi pijany i śpiewa). <poem>

                  I.

Nu, dzień dobry. To ja, wasz znajomy i druch jeszcze z dawnych priwiślińskich czasów, ot, z tych czasów, gdy w was rosyjski był duch i kult ruskich wojskowych lampasów. Dzisiaj drugi jest czas. Nu, propało, czort bierz. Ja nie stanę wam robić wymówek. No, odpowiedz Warszawo: w głębi serca ty chcesz, by powrócił czas pięćsetrublówek.

                 II.

Ja tu żyję u was w pierwokłąsnem millieu, Tak, jak dawniej, mnie goszczą hrabiowie, I nie dziwna to rzecz, — my jesteśmy allies i na polu wojennem druchowie. Mam pokojów ot sześć, chociaż mówią, że wam brak jest mieszkań, nu wot, nieużeli. Mój dziad Wania Wołkow dwie kwatery ma sam i dla wojska mu nic nie capnęli.

                III.

W waszem mieście, skażu, nasz kułak jeszcze znać — wy się dużo od nas nauczyli. Kląć po naszemu, czort. No a zwłaszcza to — brać Ruskich wy dotąd nie pozabyli. Choć Denikin wziął w łeb i z Kołczakiem jest źle, a bolszewik na trupach wciąż tańczy, w Rusi wierzę ja duch i z Warszawy tu ślę do carowej list wiernopoddańczy.

       (Po śpiewie wpadają dziewice).

</poem>

|}}
|}}

{{#if:Estrada|Pierwodruk w: Estrada,|}} {{#if: 15 | nr 15, | }}{{#ifeq: 1919 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1919}} | 4 | data::1919 | {{#time: Y|1919}} }}}}{{#ifeq: 3-50 | brak ||, str. strony::3-50}}; {{#if: |Przedruk: | }} {{#ifexpr: {{#ask: Przedruk::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | Przedruk w tomach: {{#ask: Przedruk::tuwim-misja-1919|sort=Data wydania|order=asc|format=list|outro=.}} | }} {{#if: Utwór był wykonywany w Qui Pro Quo. | Uwagi: Utwór był wykonywany w Qui Pro Quo.|}}


{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | Recenzje: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919|format=count}} > 0 | patrz też: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::tuwim-misja-1919 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#if: wg pierwodruku|Źródło tekstu: wg pierwodruku|}}
klucz: tuwim-misja-1919

{{#if: Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski | Misja jedzie | }}{{#if: Julian Tuwim, Andrzej Włast, Jerzy Boczkowski | | }} {{#ifeq: 15 | brak | | }}{{#ifeq: 1919 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1919}} | 4 | | [[rok publikacji::{{#time: Y|1919}}| ]] }} }} {{#if:|[[Klucz rodzaju::{{{Klucz}}}| ]]| }}{{#if: |[[Stradecki::{{{Stradecki}}}|]]|}}

}}

Przypisy[edit]

<references/>