Julian Tuwim - Giełdziarze

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


  Wybiegają obłędnie i w popłochu pędzą,
  W nerwowych mózgach skaczą kursa, akcje, czeki...
  Mówią do siebie, liczą, biegną, byle prędzej...
  Zapinając po drodze pękate swe teki.

  Wczoraj kupił za miljon, dzisiaj za dwa sprzeda,
  Kupi jeszcze, — gdzie dostać? — leci — płaci więcej,
  Był w cukierni, był w banku, targuje się, nie da,
  Liczy, gemacht, wziął, pędzi, sprzedał. Sto tysięcy.

  A jutro znów pobiegną z giełdy do kawiarni,
  Puszczą w ruch bystre oczy i paluchy drżące,
  I znów obsiądą stolik jak spiskowcy czarni,
  Rzucają krótkie słowa i grube tysiące.

  W twarz dadzą sobie napluć za tyle a tyle,
  Obetrą gębę ręką, a sumę — przeliczą!
  Poproś ich o Chrystusa — zapytają: ile?
  A gdy zgodzisz się — przyjdą jutro ze zdobyczą!

  Gudłaje w drogich futrach, w jedwabnej bieliźnie,
  Wystrojone szajgece w eleganckich butach,
  Chamy, bydło, spasione na własnej ojczyźnie!
  Którą codziennie w obcych kupczycie walutach.

  Haussa, łotry! Na giełdę! Kwadransik szermierki!
  Wrzeszczcie! To cały trud wasz, tak hojnie płacony!
  Nuże! Z rączki do rączki przerzucać papierki
  I leciutko zagarniać krocie i miljony!

  A potem — zakąskami zastawiać stoliki!
  Żreć, żreć, chlać i używać — wre wściekła robota!
  Tłustym, słodkim likierem zapijać indyki,
  I — "wina dla orkiestry! — Orkiestra! Foxtrotta!"

  Złodzieje na wolności! Próżniaki! Parszywce!
  Bando rozzuchwalona i niesyta nigdy!
  Baczcie! Marki, przepite wieczorem przy dziwce,
  Jak proklamacje fruną w mrowie ludzkiej krzywdy,

  Wyjdą z okrutnym hymnem podziemni mściciele,
  Sto tysięcy ziębnącej i głodnej gołoty,
  Rozbiją kasy, podrą spęczniałe portfele,
  I do gardła wam zaczną pięścią pchać banknoty!

  ...................................................
  ...................................................
  ...................................................
  ...................................................

  Tutaj nie ma gadania. Tutaj pięści trzeba!
  Wyłapać ten sztab czarny, łajdaków gromadę!
  Za mordę, do więzienia — na suchy kęs chleba,
  Bo do dziś — po cukierniach żłopią czekoladę!

  A potem — dać im pracę. Niechaj rąbią drzewo,
  Niech z dworca noszą kufry, cięższe od kamieni,
  Niech sprzedają gazety w mróz i pod ulewą
  Lub trochę przy warsztacie postoją zgarbieni.

  Gdy święty turkot maszyn zadudni im w głowie,
  Kiedy pot zrosi czoło, plecy zegnie ucisk,
  O życiu wtedy ramię omdlałe im powie
  I duszne sale fabryk i wściekły żar hucisk!


Pierwodruk w: Naprzód, nr 292,1920, str. 7;



Recenzje:


Źródło tekstu: Julian Tuwim: Jarmark rymów, Warszawa, 1934… dalsze wyniki
klucz: tuwim-gieldziarze-1920-12-09
AutorJulian Tuwim +
Klucztuwim-gieldziarze-1920-12-09 +
NazwastronyJulian Tuwim - Giełdziarze +
Numer292 +
PublikowaneNaprzód +
RodzajWiersz +
Rok publikacji1920 +
Strony7 +
TytułGiełdziarze +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
grudzień 9, 1920 +