Tadeusz Boy-Żeleński - Premjera w Qui Pro Quo

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


Sympatyczny teatrzyk miewa różne kłopoty z przygotowaniem repertuaru. Przedewszystkiem ogólna stagnacja, tak wymownie odmalowana w djalogu "Kup pan garnitur", odbija się i tu na frekwencji i zmusza do dość częstej zmiany; pozatem dzisiejsza publiczność wykazuje dziwną rozbieżność w przyjmowaniu programów. Najlepsze, najzabawniejsze numery w ostatnich programach to były rozszalałe, dowcipne parodje cyrku, kabaretu, operetki etc. Otóż, parodje te, które do łez rozśmieszały premjerową publiczność, spotykały się na dalszych przedstawieniach z nader chłodnym przyjęciem, a to z przyczyny, że brano je zupełnie serjo i że tem samem wszystkie rozmyślne "kryminały", jakie się działy na scenie kładziono ze zgorszeniem na karb niedostatecznego przygotowania!! Ale cóż! święta publiczność zawsze ma rację bez apelacji, i trzeba temu nienasyconemu molochowi rzucać w paszcze coraz nowe produkcje, aż mu się nareszcie trafi do smaku. Dyrekcja Qui pro quo postarała się pogodzić jedno z drugiem: zaczyna od ładnego obrazka trochę w stylu "Niebieskiego Ptaka", a kończy "Żydowską komedją del' arte" jak ją nazywa Lechoń, który to rodzaj, na jakiś czas usunięty, musiał być na kategoryczne żądania publiczności przywrócony, na co zresztą niema powodu się skarżyć, gdyż uprawia się go tam z wielkim humorem. Pozatem umie się zawsze Qui pro quo poratować w kłopocie jakąś zręczną lokalizacją, tym razem z Czechowa, który, ani wiedząc o tem, stał się, do współki z niewyczerpanym "d-rem Pietraszkiem"[1], autorem obrazka: "Reymont u Miglasińskich", w którym Bracka, Halicz, Bodo i i. prześcigają się w podmiejskiej elegancji. Gwara, jaką się rozmawia, flirtuje i filozofuje na tem weselu, to prawdziwy klejnocik humoru. W "Ernestynce" popisuje się miła do patrzenia i do słuchania p. Zimińska; zabawny monolog sprzedawacza gazet odtworzył p. Boroński, który wreszcie, wraz z p. Lawińskim, do łez rozśmieszył publiczność specyficznym dowcipem z ulicy Świętokrzyskiej.

Nieobecny number "Która nawiedza" umieszczono w programie dla wypróbowania recenzentów: stwierdzonym faktem jest, iż, jeżeli dla jakichś nieprzewidzianych przyczyn, jakiś numer (zwłaszcza na koncertach) wypadnie z programu, zawsze conajmniej w jednem piśmie znajdzie się z niego recenzja. Może kto inny się załapie, ale "Kurjer Poranny" nie!

Osobno trzeba wspomnieć o p. Rentgenie, którego miły, ciepły głos i finezja w podaniu piosenki sprawiają, że chętnie słuchałoby się go o wiele dłużej i w bogatszym repertuarze. Za mało, stanowczo za mało pielęgnuje się piosenkę w Qui pro quo! A to co się słyszy, to najczęściej owe fabryczne, tyle razy już w samem Qui pro quo wyśmiewane "wszak" jako rym do "tak" i "czar twoich kras" do "jeszcze raz" etc. Zdaje się, że dziś ręczna robota się nie kalkuluje.


Pierwodruk w: Kurjer Poranny, nr 20,1925, str. 4;


Uwagi: Podpisane B. Recenzja "Programu 6" Qui Pro Quo, której premiera miała miejsce 16. stycznia 1925 r.




Źródło tekstu: Kurier Poranny, nr 20 z 1925 r.
klucz: boy-premiera-1925-01-20

Przypisy

  1. pseudonim J. Tuwima
AktorLucjana Bracka +, Michał Halicz +, Eugeniusz Bodo +, Mira Zimińska +, Jerzy Boroński + oraz Ludwik Lawiński +
AutorTadeusz Boy-Żeleński +
KabaretQui Pro Quo +
Kluczboy-premiera-1925-01-20 +
Klucz rodzajuxxxx +
NazwastronyTadeusz Boy-Żeleński - Premjera w Qui Pro Quo +
Numer20 +
PublikowaneKurjer Poranny +
RodzajRecenzja +
Rok publikacji1925 +
Strony4 +
TytułPremjera w Qui Pro Quo +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
styczeń 20, 1925 +