Dwaj maniacy

From sapijaszko.net
Revision as of 10:23, 7 January 2014 by Gsapijaszko (talk | contribs) (zamienił w treści „---” na „—”)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to: navigation, search


{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::ArtykułKlucz::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | {{#if:<poem> Na szpaltach dwóch pism warszawskich, Poruszają ludek gapski, Dwaj pióra "koryfeusze", Dwaj maniacy: Stroński, Rabski.

Pierwszy: Stroński, przyodziany W strój stangreta, srebrem szyty, Po wybojach i po grudzie Wiezie wóz "Rzeczpospolitej"

Z wysokości swego kozła Trzaska biczem na każdego, Co wieczora i co rana Chwaląc kornie pana swego.

Arogancji moc posiada, Wielką zdolność ma szacherską I dotknięty jest chorobą: "Manją anti-belwederską".

Na Belweder ciągle skacze, Ciągle strzela doń z za płotu — Komu to tu się porywać? Osieł na lwa? Komu to tu?

I istotnie, gdy rad mniema, Że Belweder na proch zetrze, To wygląda jak czwonoróg, Który wierzga gdzieś w powietrze.

Lecz jest dumny z bohaterstwa I odwagi swej nadludzkiej Gdy pisze o Naczelniku Przez p. małe p. Piłsudski.

Tak zabawny jest w swych wrzaskach W koguceniu swojem dzikiem, Że już jego imię własne Dziś się staje przymiotnikiem.

Wkrótce stroński przez s małe, Zapisany do słownika, Będzie zgoła niepochlebne Miał znaczenie przymiotnika.

Drugi maniak: Rabski — W. R., Też do walk wewnętrznych skory, Jak się zdaje ze wszystkiego, Jest nietyle zły — co chory.

Najwidoczniej ma delirium, (Choć podobno nic nie pije), Bo wciąż węże pełzające I syczące widzi żmije.

Ciągle mu się roją spiski, Które Polskę pchną na mary I od dwóch lat z górą widzi Bolszewickie wciąż koszmary.

Kiedy zmęczy się w "Kurjerku" Suchych wiórów swych porębą, Wtedy pióro w suszkę wkłada I wyrusza na świat z gębą.

Występował w "Colosseum" Na Smorgońskiej Akademji I słuchaczy oszołomił Piorunami stylu swemi.

Tam schlebiając różnym Dulskim, Których sprawy szczerze broni, Wielkopomne, wojownicze Wyrzekł zdanie: "My lub oni!"

Muzy go nie obdarzyły Pod wzgledem wymowy łaską, Więc gdzie kiedy powie mowę, To napewno zrobi fiasko.

Gdy o mowę go poproszą W czas uroczystego aktu, To coś niemądrego palnie Lub zachowa się bez taktu.

Mimo tego jest prorokiem Bardzo licznych w Polsce szyków: Nieboszczyków kurjerowych Oraz żywych nieboszczyków.

Ci dwaj ludzie: Stroński, Rabski, Którzy możnej służą warstwie, Największymi figurami Są w warszawskiem dziennikarstwie.

Nic dziwnego, że się Polska W kraj zamienia patagoński, Gdy kagańce światła niosą Dwaj maniacy: Rabski, Stroński. </poem>|=Treść= <poem> Na szpaltach dwóch pism warszawskich, Poruszają ludek gapski, Dwaj pióra "koryfeusze", Dwaj maniacy: Stroński, Rabski.

Pierwszy: Stroński, przyodziany W strój stangreta, srebrem szyty, Po wybojach i po grudzie Wiezie wóz "Rzeczpospolitej"

Z wysokości swego kozła Trzaska biczem na każdego, Co wieczora i co rana Chwaląc kornie pana swego.

Arogancji moc posiada, Wielką zdolność ma szacherską I dotknięty jest chorobą: "Manją anti-belwederską".

Na Belweder ciągle skacze, Ciągle strzela doń z za płotu — Komu to tu się porywać? Osieł na lwa? Komu to tu?

I istotnie, gdy rad mniema, Że Belweder na proch zetrze, To wygląda jak czwonoróg, Który wierzga gdzieś w powietrze.

Lecz jest dumny z bohaterstwa I odwagi swej nadludzkiej Gdy pisze o Naczelniku Przez p. małe p. Piłsudski.

Tak zabawny jest w swych wrzaskach W koguceniu swojem dzikiem, Że już jego imię własne Dziś się staje przymiotnikiem.

Wkrótce stroński przez s małe, Zapisany do słownika, Będzie zgoła niepochlebne Miał znaczenie przymiotnika.

Drugi maniak: Rabski — W. R., Też do walk wewnętrznych skory, Jak się zdaje ze wszystkiego, Jest nietyle zły — co chory.

Najwidoczniej ma delirium, (Choć podobno nic nie pije), Bo wciąż węże pełzające I syczące widzi żmije.

Ciągle mu się roją spiski, Które Polskę pchną na mary I od dwóch lat z górą widzi Bolszewickie wciąż koszmary.

Kiedy zmęczy się w "Kurjerku" Suchych wiórów swych porębą, Wtedy pióro w suszkę wkłada I wyrusza na świat z gębą.

Występował w "Colosseum" Na Smorgońskiej Akademji I słuchaczy oszołomił Piorunami stylu swemi.

Tam schlebiając różnym Dulskim, Których sprawy szczerze broni, Wielkopomne, wojownicze Wyrzekł zdanie: "My lub oni!"

Muzy go nie obdarzyły Pod wzgledem wymowy łaską, Więc gdzie kiedy powie mowę, To napewno zrobi fiasko.

Gdy o mowę go poproszą W czas uroczystego aktu, To coś niemądrego palnie Lub zachowa się bez taktu.

Mimo tego jest prorokiem Bardzo licznych w Polsce szyków: Nieboszczyków kurjerowych Oraz żywych nieboszczyków.

Ci dwaj ludzie: Stroński, Rabski, Którzy możnej służą warstwie, Największymi figurami Są w warszawskiem dziennikarstwie.

Nic dziwnego, że się Polska W kraj zamienia patagoński, Gdy kagańce światła niosą Dwaj maniacy: Rabski, Stroński. </poem>|}}

Dane bibliograficzne

{{#if:|Autor: |}}

Tytuł: Dwaj maniacy

Pierwodruk w: Mucha, {{#if: 2 | nr 2, | }} {{#ifeq: 1921-01-07 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1921-01-07}} | 4 | data::1921-01-07 | {{#time: Y|1921-01-07}} }}}}{{#ifeq: 5 | brak ||, str. strony::5}}; {{#if: |Przedruk: | }}

{{#ifexpr: {{#ask: Przedruk::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | Przedruk w tomach: {{#ask: Przedruk::dwaj-1921-01-07|format=list|outro=.}} | }} {{#if: Utwór został opublikowany anonimowo. | Uwagi: Utwór został opublikowany anonimowo.|}}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | Recenzje: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | patrz też: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#if: |Źródło tekstu: |}}
klucz: dwaj-1921-01-07

{{#if: | Dwaj maniacy | }}{{#if: | | }} {{#ifeq: 2 | brak | | }}{{#ifeq: 1921-01-07 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1921-01-07}} | 4 | | [[rok publikacji::{{#time: Y|1921-01-07}}| ]] }} }} {{#if:|[[Klucz rodzaju::{{{Klucz}}}| ]]| }}{{#if: |[[Stradecki::{{{Stradecki}}}|]]|}}


<headertabs/> |{{#if:<poem> Na szpaltach dwóch pism warszawskich, Poruszają ludek gapski, Dwaj pióra "koryfeusze", Dwaj maniacy: Stroński, Rabski.

Pierwszy: Stroński, przyodziany W strój stangreta, srebrem szyty, Po wybojach i po grudzie Wiezie wóz "Rzeczpospolitej"

Z wysokości swego kozła Trzaska biczem na każdego, Co wieczora i co rana Chwaląc kornie pana swego.

Arogancji moc posiada, Wielką zdolność ma szacherską I dotknięty jest chorobą: "Manją anti-belwederską".

Na Belweder ciągle skacze, Ciągle strzela doń z za płotu — Komu to tu się porywać? Osieł na lwa? Komu to tu?

I istotnie, gdy rad mniema, Że Belweder na proch zetrze, To wygląda jak czwonoróg, Który wierzga gdzieś w powietrze.

Lecz jest dumny z bohaterstwa I odwagi swej nadludzkiej Gdy pisze o Naczelniku Przez p. małe p. Piłsudski.

Tak zabawny jest w swych wrzaskach W koguceniu swojem dzikiem, Że już jego imię własne Dziś się staje przymiotnikiem.

Wkrótce stroński przez s małe, Zapisany do słownika, Będzie zgoła niepochlebne Miał znaczenie przymiotnika.

Drugi maniak: Rabski — W. R., Też do walk wewnętrznych skory, Jak się zdaje ze wszystkiego, Jest nietyle zły — co chory.

Najwidoczniej ma delirium, (Choć podobno nic nie pije), Bo wciąż węże pełzające I syczące widzi żmije.

Ciągle mu się roją spiski, Które Polskę pchną na mary I od dwóch lat z górą widzi Bolszewickie wciąż koszmary.

Kiedy zmęczy się w "Kurjerku" Suchych wiórów swych porębą, Wtedy pióro w suszkę wkłada I wyrusza na świat z gębą.

Występował w "Colosseum" Na Smorgońskiej Akademji I słuchaczy oszołomił Piorunami stylu swemi.

Tam schlebiając różnym Dulskim, Których sprawy szczerze broni, Wielkopomne, wojownicze Wyrzekł zdanie: "My lub oni!"

Muzy go nie obdarzyły Pod wzgledem wymowy łaską, Więc gdzie kiedy powie mowę, To napewno zrobi fiasko.

Gdy o mowę go poproszą W czas uroczystego aktu, To coś niemądrego palnie Lub zachowa się bez taktu.

Mimo tego jest prorokiem Bardzo licznych w Polsce szyków: Nieboszczyków kurjerowych Oraz żywych nieboszczyków.

Ci dwaj ludzie: Stroński, Rabski, Którzy możnej służą warstwie, Największymi figurami Są w warszawskiem dziennikarstwie.

Nic dziwnego, że się Polska W kraj zamienia patagoński, Gdy kagańce światła niosą Dwaj maniacy: Rabski, Stroński. </poem>|<poem> Na szpaltach dwóch pism warszawskich, Poruszają ludek gapski, Dwaj pióra "koryfeusze", Dwaj maniacy: Stroński, Rabski.

Pierwszy: Stroński, przyodziany W strój stangreta, srebrem szyty, Po wybojach i po grudzie Wiezie wóz "Rzeczpospolitej"

Z wysokości swego kozła Trzaska biczem na każdego, Co wieczora i co rana Chwaląc kornie pana swego.

Arogancji moc posiada, Wielką zdolność ma szacherską I dotknięty jest chorobą: "Manją anti-belwederską".

Na Belweder ciągle skacze, Ciągle strzela doń z za płotu — Komu to tu się porywać? Osieł na lwa? Komu to tu?

I istotnie, gdy rad mniema, Że Belweder na proch zetrze, To wygląda jak czwonoróg, Który wierzga gdzieś w powietrze.

Lecz jest dumny z bohaterstwa I odwagi swej nadludzkiej Gdy pisze o Naczelniku Przez p. małe p. Piłsudski.

Tak zabawny jest w swych wrzaskach W koguceniu swojem dzikiem, Że już jego imię własne Dziś się staje przymiotnikiem.

Wkrótce stroński przez s małe, Zapisany do słownika, Będzie zgoła niepochlebne Miał znaczenie przymiotnika.

Drugi maniak: Rabski — W. R., Też do walk wewnętrznych skory, Jak się zdaje ze wszystkiego, Jest nietyle zły — co chory.

Najwidoczniej ma delirium, (Choć podobno nic nie pije), Bo wciąż węże pełzające I syczące widzi żmije.

Ciągle mu się roją spiski, Które Polskę pchną na mary I od dwóch lat z górą widzi Bolszewickie wciąż koszmary.

Kiedy zmęczy się w "Kurjerku" Suchych wiórów swych porębą, Wtedy pióro w suszkę wkłada I wyrusza na świat z gębą.

Występował w "Colosseum" Na Smorgońskiej Akademji I słuchaczy oszołomił Piorunami stylu swemi.

Tam schlebiając różnym Dulskim, Których sprawy szczerze broni, Wielkopomne, wojownicze Wyrzekł zdanie: "My lub oni!"

Muzy go nie obdarzyły Pod wzgledem wymowy łaską, Więc gdzie kiedy powie mowę, To napewno zrobi fiasko.

Gdy o mowę go poproszą W czas uroczystego aktu, To coś niemądrego palnie Lub zachowa się bez taktu.

Mimo tego jest prorokiem Bardzo licznych w Polsce szyków: Nieboszczyków kurjerowych Oraz żywych nieboszczyków.

Ci dwaj ludzie: Stroński, Rabski, Którzy możnej służą warstwie, Największymi figurami Są w warszawskiem dziennikarstwie.

Nic dziwnego, że się Polska W kraj zamienia patagoński, Gdy kagańce światła niosą Dwaj maniacy: Rabski, Stroński. </poem>|}}


{{#if:Mucha|Pierwodruk w: Mucha,|}} {{#if: 2 | nr 2, | }}{{#ifeq: 1921-01-07 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1921-01-07}} | 4 | data::1921-01-07 | {{#time: Y|1921-01-07}} }}}}{{#ifeq: 5 | brak ||, str. strony::5}}; {{#if: |Przedruk: | }} {{#ifexpr: {{#ask: Przedruk::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | Przedruk w tomach: {{#ask: Przedruk::dwaj-1921-01-07|sort=Data wydania|order=asc|format=list|outro=.}} | }} {{#if: Utwór został opublikowany anonimowo. | Uwagi: Utwór został opublikowany anonimowo.|}}


{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | Recenzje: {{#ask:Rodzaj::RecenzjaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#ifexpr: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07|format=count}} > 0 | patrz też: {{#ask:Rodzaj::PolemikaKlucz rodzaju::dwaj-1921-01-07 |sort=Data |format=ul}} | }}

{{#if: |Źródło tekstu: |}}
klucz: dwaj-1921-01-07

{{#if: | Dwaj maniacy | }}{{#if: | | }} {{#ifeq: 2 | brak | | }}{{#ifeq: 1921-01-07 | brak | | {{#ifeq: {{#len:1921-01-07}} | 4 | | [[rok publikacji::{{#time: Y|1921-01-07}}| ]] }} }} {{#if:|[[Klucz rodzaju::{{{Klucz}}}| ]]| }}{{#if: |[[Stradecki::{{{Stradecki}}}|]]|}}

}}