Julian Tuwim - Jego królewskiej mości kochanka

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj

Ballada francuska z XVII stulecia

  Jego Królewskiej Mości kochanka,
  Usta jak wiśnie, dłonie jak kwiaty,
  Z tkanin najcieńszych cudowne szaty,
  Na smukłych palcach lśniące klejnoty,
  Na śnieżnej szyi - w oprawie złotej
  Perły bezcenne z morskiej otchłani,
  Za pocałunek złożone w dani.
  O, bo zna dobrze sztukę miłości
  Kochanka Jego Królewskiej Mości.
Jego Królewskiej Mości kochanka Ma serce kruche jak morska pianka, Często się gniewa, często grymasi, Do króla pana słodko się łasi Lub go odpycha znudzona, senna; Ot - kaprys wszystko ... natura zmienna. Ale go kocha, kocha serdecznie, Swoją mu wierność przysięga wiecznie... A oprócz tego z błaznem gra w kości Kochanka Jego Królewskiej Mości.
Jego Królewskiej Mości kochanka Wieść straszną słyszy pewnego ranka, Że tłum przed zamkiem królowi grozi, Krzyk tłuszczy dzikiej krew w żyłach mrozi. Jak śmią ci ludzie? Cóż to za krzyki? Służba! Rozpędzić ten motłoch dziki. Nie drżyj, mój królu. Spójrz w oczy moje. Ja uspokoję ciebie, ukoję. (Złoszczą ci ludzie głupi i prości Kochankę Jego Królewskiej Mości).
Jego Królewskiej Mości kochanka Oczom nie wierzy - bo zza krużganka Wspaniałej sali - ktoś nagle wpada, Oczy mu błyszczą, twarz jego blada, A za nim drugi, trzeci i czwarty, Tłum cały w sali. Gdzież wierne warty? Chwytają króla. A - biją! Boże! Król ich o litość błaga w pokorze, Więc chwyta sztylet w gniewie i złości Kochanka Jego Królewskiej Mości.
A gdy spętana przy murze stała, To jeno groźnym wzrokiem patrzała, Jak rozjuszony motłoch bezwstydnie Nad trupem króla tańczył ohydnie, Jak króla dłonie, kochane, białe Krwią były czarną skalane całe, A jasne oczy, co o niej śniły, Tchnęły śmiertelnym mrokiem mogiły. I zawołała krzykiem miłości Kochanka Jego Królewskiej Mości.
Tłumie, o tłumie, tyś nie tyrana Zabił, nie władcę, nie króla pana. Nie tyran był to, nie król, lecz tkliwy Miłosnych nocy zwiastun szczęśliwy, Kochanek czuły, dobry, jedyny. Nie masz w nim skazy żadnej ni winy, Kochał mnie przecież. I jam go kochała. Jak mogła czynić źle dłoń ta biała? Ktoś w tłumie zaśmiał się ... Wtem kamień świsnął, Krwi kraśnej strumień ze skroni trysnął I padła z głośnym krzykiem miłości Kochanka Jego Królewskiej Mości.



Pierwodruk w: rękopis, opatrzony stemplem niemieckiej cenzury z dn. 11.01.1918 r, w Muzeum Literatury., nr brak,1918, str. ; Przedruk: J. Tuwim, Kabaretiana, Czytelnik 2002.

Uwagi: Piosenka napisana dla Leny Orwidowej-Boczkowskiej, występującej w 1918 r w kabarecie Miraż.




Źródło tekstu: J. Tuwim, Kabaretiana, Czytelnik 2002, str. 38
klucz: {{{klucz}}}
{{{Gatunek}}}
AutorJulian Tuwim +
Klucz{{{klucz}}} +
NazwastronyJulian Tuwim - Jego królewskiej mości kochanka +
Publikowanerękopis, opatrzony stemplem niemieckiej cenzury z dn. 11.01.1918 r, w Muzeum Literatury. +
RepertuarLena Orwidowa-Boczkowska +
Rok publikacji1918 +
TytułJego królewskiej mości kochanka +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
1918 +