Julian Tuwim - Płaszcz: Różnice pomiędzy wersjami
m |
m |
||
Linia 75: | Linia 75: | ||
{{Osoba|Urzędnicy|Cha-cha-cha...<br/> | {{Osoba|Urzędnicy|Cha-cha-cha...<br/> | ||
''(adiutant tym samym ruchem ręki daje znak, aby się zbyt głośno nie śmiać. Młodzieniec ten przez cały czas zajęty jest oglądaniem i polerowaniem o rękaw munduru swych paznokci)''}} | ''(adiutant tym samym ruchem ręki daje znak, aby się zbyt głośno nie śmiać. Młodzieniec ten przez cały czas zajęty jest oglądaniem i polerowaniem o rękaw munduru swych paznokci)''}} | ||
− | {{Osoba|Gromotrubow|A teraz... hm... tak jest... chciałem powiedzieć panom parę słów. Słów może ostrych, ale istotnych, powiem nawet: ojcowskich. Bo ja, panowie, jestem nie tylko zwierzchnikiem waszym, ale i do pewnego stopnia ojcem, który pragnie wychować swoje dzieci. Surowo --- ale sprawiedliwie. Ostro --- ale w tej ostrości jest idea, zamierzenie pedagogiczne. Mianowany reskryptem Jego Cesarskiej Mości na to stanowisko, pragnę zapoznać się ze swoimi podwładnymi, poinformować ich o celach mojej pracy na gigantycznym terenie działalności państwowej. Tak jest. Panowie powinni sobie uświadomić, że jesteście śrubkami lub --- jak kto woli --- kółeczkami kolosalnej machiny państwowej, pracującej dla celów wyższych, celów, przekraczających często możność zrozumienia przez was ich istoty, słowem: dla owego ideału, jakim jest doskonały, sprawnie działający aparat państwowy potężnego, kolosalnego mocarstwa. Co to jest śrubka panowie? Śrubka jest to coś wkręconego, coś, co trzyma, przytwierdza. Tak jest. A cóż to jest kółko? Kółko --- to coś takiego, co się obraca. I jeżeli choć jedna śrubka olbrzymiej machiny jest źle wkręcona, jeżeli choć jedno kółeczko nieodpowiednio się obraca --- wtedy cała straszliwa w swej mistycznej wspaniałości genialna aparatura narażona bywa na szwank. Tak jest. Dlatego zwracam baczną uwagę panów, aby każdy na swoim stanowisku miał to poczucie, że będąc mikroskopijną cząsteczką składową gigantycznego, skomplikowanego motoru, jest odpowiedzialnym za jego nienaganne, nieprzerwane a precyzyjne działanie. Bo oto jakieś drobniutkie kółeczko zazębia się o inne, a ono znów wprowadza w ruch już nie kółeczko, lecz kółko, to kółko ma już kontakt z większym kołem, to ostatnie zaś, tak jest, porusza już ogromne kolisko rozpędowe całej niepojętej, kolosalnej, wyższą siłą gnanej maszyny. }} | + | {{Osoba|Gromotrubow|A teraz... hm... tak jest... chciałem powiedzieć panom parę słów. Słów może ostrych, ale istotnych, powiem nawet: ojcowskich. Bo ja, panowie, jestem nie tylko zwierzchnikiem waszym, ale i do pewnego stopnia ojcem, który pragnie wychować swoje dzieci. Surowo --- ale sprawiedliwie. Ostro --- ale w tej ostrości jest idea, zamierzenie pedagogiczne. Mianowany reskryptem Jego Cesarskiej Mości na to stanowisko, pragnę zapoznać się ze swoimi podwładnymi, poinformować ich o celach mojej pracy na gigantycznym terenie działalności państwowej. Tak jest. Panowie powinni sobie uświadomić, że jesteście śrubkami lub --- jak kto woli --- kółeczkami kolosalnej machiny państwowej, pracującej dla celów wyższych, celów, przekraczających często możność zrozumienia przez was ich istoty, słowem: dla owego ideału, jakim jest doskonały, sprawnie działający aparat państwowy potężnego, kolosalnego mocarstwa. Co to jest śrubka panowie? Śrubka jest to coś wkręconego, coś, co trzyma, przytwierdza. Tak jest. A cóż to jest kółko? Kółko --- to coś takiego, co się obraca. I jeżeli choć jedna śrubka olbrzymiej machiny jest źle wkręcona, jeżeli choć jedno kółeczko nieodpowiednio się obraca --- wtedy cała straszliwa w swej mistycznej wspaniałości genialna aparatura narażona bywa na szwank. Tak jest. Dlatego zwracam baczną uwagę panów, aby każdy na swoim stanowisku miał to poczucie, że będąc mikroskopijną cząsteczką składową gigantycznego, skomplikowanego motoru, jest odpowiedzialnym za jego nienaganne, nieprzerwane a precyzyjne działanie. Bo oto jakieś drobniutkie kółeczko zazębia się o inne, a ono znów wprowadza w ruch już nie kółeczko, lecz kółko, to kółko ma już kontakt z większym kołem, to ostatnie zaś, tak jest, porusza już ogromne kolisko rozpędowe całej niepojętej, kolosalnej, wyższą siłą gnanej maszyny. Jak zdobyć to poczucie? Karnością, subordynacją, dyscypliną. Panowie słyszą? Dyscypliną, subordynacją, karnością. Dlatego uprzedzam panów, że w poczynaniach swoich, mających na względzie wyłącznie, tak jest, nieogarnioną wielkość i potęgę imperium rosyjskiego oraz najmiłościwiej z bożej łaski panującej nam dynastii, kierować się będę surowością i jeszcze raz surowością. Hierarchia kółek. Hierarchia śrubek. Czy panowie rozumieją? Nie zniosę najdrobniejszego uchybienia. Nie pozwolę na żadne takie czy owakie, czy temu podobne. A jeżeli kto przypuszcza, że będę tolerował takie czy owakie, czy temu podobne, to panowie mnie nie znają. U mnie tego nie ma. Ja, panowie, potrafię być straszny. Tak jest. Uprzedzam także, że będę tępić wszelkie szkodliwe liberalizmy, modną teraz fantastykę myślową oraz inne fermenty zaprzątające ostatnio głowy młodzieży. Te wszystkie frywolne idee proszę na cztery wiatry wypędzić. Czy panowie rozumieją? ''(pauza. Potem już łagodniej)'' Ale, gdyby kto z panów miał jakie wątpliwości, jakiś problemat do rozwiązania, to niech się do mnie zgłosi, jak do ojca. Po prostu niech złoży u dyrektora mojej kancelarii pisemną prośbę o audiencję, dyrektor przedstawi ją zastępcy mego adiutanta, zastępca adiutantowi, ten sekretarzowi prywatnemu, a on już mnie. Kończąc, jeszcze raz przypominam panom, że machina państwowa, ta kolosalna, gigantyczna, astronomicznych rozmiarów sięgająca machi...<br/> |
+ | ''(Akakij czknął głośno)''}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|Co?<br/> | ||
+ | ''(adiutant odpowiedni gest ręką. Urzędnicy przerażeni)''}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|Co takiego? Kto to śmiał? Co to było?}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|Wasza... Eks... przepr... ja...celencjo...praszam... mimo woli... ka... kapusta...}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|''(oszołomiony, jakby spadł z księżyca)'' Kto? Kapusta? Gdzie kapusta?<br/> | ||
+ | ''(Kozodojew --- w rozpaczy, urzędnicy z trudem powstrzymują śmiech, adiutant tłumaczy ekscelencji na ucho)''}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|Nic nie rozumiem. Co? Fizjologia? Nie wiem. Nie pozwolę. ''(do Akakija)'' To pan? Jak pan smiał? Czy pan nie rozumie, kto przed panem stoi? Czy pan sobie zdaje sprawę? Ja panu pokażę kapustę! Kto pan jest?}} | ||
+ | {{Osoba|Kozodojew|Wasza ekscelencjo...<br/> | ||
+ | ''(adiutant daje mu znak ręką, aby się nie wtrącał)''}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|''(odjęło mu mowę, bełkoce)'' Aka...ka...ka...ra...ra...}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|No?}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|Radca tytularny Akakij Akakjewicz Baszmaczkin.}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|Jak? Akakij? A to co znowu --- Akakij? A gdzie kapusta?}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|Kapusta właśnie wczoraj i... tego... Akakij Akakjewicz...}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|Jakij? Akakij?}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|Akakij, Akakja syn, Baszmaczkin, radca tylu... lytu... tulularny...}} | ||
+ | {{Osoba|Gromotrubow|''(do adiutanta)'' Est-ce que tu connais un nom pareil. Akakij? ''(do Akakja)'' Jest takie imię? ''(udobruchany)'' Skąd pan, na litość Boga wytrzasnął Akakja?}} | ||
+ | {{Osoba|Akakij|Wasza generalicjo... ekscelencjo... ja tego... kancelaryjny urzędnik jedenastej kategorii... 33 lata służby... nie śmiem prosić... przeprosić... że ''(czknął z przerażenia)''}} | ||
+ | |||
</div> | </div> | ||
}} | }} |
Wersja z 09:51, 15 sie 2011
Kogóż tu nie spotkasz? I kupca w szerokim watowanym kaftanie, i prostego chłopa w kożuchu, i filuterną damę, której pod modny kapelusz zaglądają panowie oficerowie, brzęcząc szablą i ostrogami, pokręcając napomadowane wąsiki --- a dama kokietuje pończoszką i tylko nóżkami szur-szur. Co za nóżki! Zobaczysz tu i zagraniczne guwernantki i cudzoziemskich guwernerów, prowadzących na spacer swoich pupilków w batystowych kołnierzykach; ważnie chodzą angielskie Dżonsy i francuskie Koki, blade missy i różowe madmuazele, tłumacząc dziatkom co "Good bye", a co "Bonjour". Kroczy Newskim Prospektem i solidny ojciec rodziny z małżonką pod rękę, staje przed wspaniale oświetloną wystawą magazynu, oblicza w myśli, co będzie mógł kupić, gdy się gratyfikacja trafi. Pani małżonka wzdycha: "Ach, kapelusz. Prosto z Paryża." --- Strach powiedzieć, ale i generał sunie czasem własnoręcznie przez Newski Prospekt, jak zwykły człowiek. Ważny, potężny, sapie, brodę gładzi z zadowoleniem, uśmiecha się łaskawie. A na innej ulicy nie uśmiechnie się. Tylko tutaj.
Bo najwięcej chodzi po Newskim Prospekcie urzędników --- ze służby na służbę, choćby miał kawałek drogi nałożyć, a przecież nie wytrzyma i Newskim pójdzie: ot, po prostu popatrzeć, oczko puścić komu należy, pokazać swój mundur nowy lub płaszcz, pogapić się na sklepy. Chodzą radcy tytularni, radcy nadworni, kolegialni rejestratorzy, gubernialni sekretarze, jedni prędzej, drudzy wolniej, młodzi z taką miną, jakby wcale przez sześć godzin nie siedzieli w urzędzie, starzy poważnie, z całym archiwum w głowie --- i tak od rana do wieczora rojno i gwarno na Newskim Prospekcie.
Ej, publika, na bok, uwaga, generał jedzie. Drogę, drogę! A ty, czegoś się na środku ulicy zagapił? Uciekaj! Co to? Porządku nie znasz? Ja tobie tu zaraz pokażę zbiegowisko robić! Dokumenty. Kto? Akakij Akakjewicz Baszumaczkin? Urzędnik? Do biura? A, przepraszam. Przechodzić, przechodzić. A na drugi raz uważać. Generał mógł pana przejechać --- i byłaby nieprzyjemność dla niego.
Scena 1
W urzędzie
Kilka stołów. Szafa z aktami. Portret cara (Mikołaja I). Woźny czyści klamki na glanc. Zegar wybija ósmą. W tej samej chwili wchodzi Akakij Akakjewicz. Biegnie do pieca, grzeje ręce, przestępuje z nogi na nogę. Woźny nieomal nie zwrócił uwagi na to, że Akakij wszedł.
(wbiega Rastopyrkin, zaaferowany młody urzędniczek, wykwintniś)
(Rastopyrkin wraca)
(Akakij spokojnie pisze. Wchodzą jeszcze dwaj urzędnicy i gwałtownie starają się doprowadzić do porządku papiery na swoich biurkach. Piotr kilkakrotnie przebiega przez scenę i znów znika. W ogóle zaczyna się nerwowa bieganina jakichś urzędników, woźnych, koncypientów itp. figur. Rośnie nastrój tremy i rozmaitych urzędniczych lęków. Wreszcie wpada zdyszany naczelnik kancelarii --- Kozodojew)
(wchodzi Jego Ekscelencja generał Jerichon Jerichonowicz Gromotrubow. Mnóstwo orderów, wstęg, brzękadeł. Mars na czole, wspaniałość i potęga. Za nim wiotki, elegancki adiutant. Urzędnicy stoją jak żołnierze. Pierwszy od widowni --- Akakij, ostatni --- naczelnik Kozodojew)
(adiutant tym samym ruchem ręki daje znak, aby się zbyt głośno nie śmiać. Młodzieniec ten przez cały czas zajęty jest oglądaniem i polerowaniem o rękaw munduru swych paznokci)
(Akakij czknął głośno)
(adiutant odpowiedni gest ręką. Urzędnicy przerażeni)
(Kozodojew --- w rozpaczy, urzędnicy z trudem powstrzymują śmiech, adiutant tłumaczy ekscelencji na ucho)
(adiutant daje mu znak ręką, aby się nie wtrącał)
Pierwodruk w: Dialog, nr 5,1957, str. 5-35;
Autor | Julian Tuwim + |
Klucz | tuwim-plaszcz-1957 + |
Nazwastrony | Julian Tuwim - Płaszcz + |
Numer | 5 + |
Publikowane | Dialog + |
Rodzaj | Utwór sceniczny + |
Rok publikacji | 1957 + |
Strony | 5-35 + |
Tytuł | Płaszcz + |
Data "Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values. | maj 1, 1957 + |