Konrad Tom - Jankiel onże Jakób Trajlowicz pokątny doradca

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


(Wchodzi zaaferowany. Teczka pod pachą. Mówi w stronę kulisy:)

Szojn git! Szojn git! Gemacht! Macht a proszenje for di zasiedanje. A wstrieczny isk! Soł zajn pa formie of a bumagie mit draj gerbowe markies! (do publiczności:)

Czy już zawołali do moje sprawe? Państwo nie wią? Jestem Jakób Trajlowicz, obrońca prywatny w sprawy cywilne i ugołowne.

Ja tu dziś mam sprawę w drugiego terminu. To jest sudiebny isk o winagrodzenie za ukuszenie od psa, takie — można powiedzieć — pieskie sprawe, ale co robić? w takie czasy, na bezrybiu człowiek się łapie nawet za raka.

Dziś to sam pan mecenas Papieski poleci na małe sprawe, to co ja potrzebuje być pli katołyk ke le Papieski? Ja się też łapię! Abi żyć! Abi żyć!

Wogóle, co tu gadać, kiedy niema o czem mówić? Niech ja się nie nazywam Trajlowicz, że wszystko w świecie jest jedno wielkie pycerą pur le dam. Z moim zdolnoszczem i mojem frekfencjem do wimowy, to ja nie powinienme być drugi Pepłowski? A sprytu? Patek to jest dla mnie zwyczajny łatek!

Etinger? Co jest dla mnie Etinger?

Zero! Nul wnimanja.

Ale co jest?... Jak mówi greckie przysłowie: "a mensz zol man zajn, und glik zol man haben!"

Potrzeba mieć kawałek szczęścia. A ja nimam ten kawałek! Jezdem pechfogel w każdym otnoszenju. Całe moje juristyczne karjere to się zaczęło od pichowy wipadek.

Ja byłem szwiadkiem do jedne sprawe i sędzia mnie mówi:

"Szwidietiel Trajlowicz, pokażite to, czto wi znajetie!" Miśle sobie: z sądem nima żarty i chociaż bardzo się wstydziłem, ale w te chwyle pokazuje go wszystko... No i co? To mnie wirzucili na pisk, bo wcale nie o to chodżyło, tylko o zeznanie. Potem jak się zrobiłem nieszczastnyj powierennyj, to mi ten pech prześladował i w każdy raz jak broniłem sprawe i byłem już w najciekawsze miejsce — to akurat mi wyrzucali na mordę przez jakieś lingwus lapse, co mi sze wipsneło w zapału krasomówczego. Ale przeważnie każdy sędzia ma do mnie jakąś ansje. Sze mówi trudno! De gustybus non est hemoroidum! Jak ja sze zmiarkowałem, że przyczyna od te szykany to jest antysemytyzm, to co ja robię? Wikrzczyłem się! Mają żyda wyrzucać za drzwi, to lepiej niech goja wirzucają! No nie?

A raz to był kawał: sędzia mnie się pyta: — Wasza familja?

— Trajlowicz.

— Imia?

— Jankiel.

— Otcziestwo?

— Lejbusiewicz.

— Wieroispowiedanje?... ale on nie czeka na odpowiedź, tylko już pisze...

To ja go mówię:

— Gospodin morowoj sudja, jeżeli ja wam skażu moje wieroispowiedanje, to wi s'uma sojdiotie — rymsko-katołyczeskoje!

To mnie wirzucili. Jawlajetsia wopros: za co?... na kakom osnowanji? Ale idź się kłócić z fonie-ganef pogromszczyk!

Raz ja sam miałem sprawe o słowiesne obide i oskoroblenje, które ja nawimiślałem jednego mojego kolegę po fachu, czastnyj powierennyj Plajtman.

To sędzia mnie mówi, żeby się pogodzić. Dobrze!

— "No to cofnij pan swoje słowa".

— "Co znaczy cofnij? Czy to jest lokomotywa?"

To sędzia mówi: "Powtarzaj pan za mną! — Pan Plajtman nie jest złodziej".

— Pan Plajtman nie jest złodziej?

— Pan Plajtman nie jest oszust!

— Pan Plajtman nie jest oszust??

— Pan Plajtman nie jest szubrawiec!

— Pan Plajtman nie jest szubrawiec???

— "Nie tak!!" — woła sędzia.

— "A jak? Przecież ja powtarzam!"

— "Ale nie tym tonem!"

— "Przepraszam pana sędziego, ale ja jestem niemuzykalny!"

To mnie znów wirzucili.

Z powodu tego wirzucenia to mnie nazwali wirzutek. Uj! czycho! czycho!

Sąd idzie! (Pauza. Szykuje się do obrony). (Do stołu sędziowskiego) Obecny! Jakób Trajlowicz, obrońca prywatny do usług. Możeby pan sędzia kiedy potrzebował!... Nie? — Przepraszam!... Tak jest, ze strony oskarżonej!... Czy mnie jest znana istota sprawy? A komu ma być znana?... Istota? Mój klijent jest zupełnie niewinna istota. Pan Pipman... Kto nie zna pan Pipman?... Pirszy gentelment, mynister elegancjarum et rerum rarum, — to takiego człowieka idzie się oskarżyć... I o co? Że pies pana... Zaraz! Ja wcale nie chciałem pana obrazić... ja jeszcze nie skończyłem. Że pies pana Pipmana ugryzł pana Kugelszwanca... Tak jest! Ugryzł! Już! No to co jest?... Od tego jest pies, żeby gryzł! A co on ma robić? Grać w pokiera? Stać w ogonku? On ma własny ogonek co mu stoi... No to co ón ma robić? Ón lata! Lata — lata, a jak złapi kość, to leży z przeproszeniem w rynsztoku i gryzi... Że ja odbiegam?... Proszę pana sędziego — doktór kazał używac ruchu, to ja dlatego przybiegam, odbiegam, przybiegam, odbiegam... Do rzeczy? — Już! Przypuśćmy, że pan sędzia jest pies i leży pan w rynsztoku i gryzi pan kość. I przyjdzie taki ordynarny Kugelszwanc i nadepnie panu sędziemu na ogon.. To pan go nie ugryzie?!... jako że jestem członek od T-wa opieki nad zwierzętami, to ja mówię tu turby e torby przy całe szlachetne audytorje: Wisoki Trybunalu! Taki człowiek co z nadepnięciem na ogon idzie zrobić krzywde zwierzęcia, to jest dostać wirok na dwadzieścia lat rozstrzelanie! Co pan sędzia mówi, że zabraknie prochu? — Tem lepiej — to wojna prędzej się skończy!... A teraz ja się zapytywuje wysokiego trybunału — gdzie jest wina od mojego klijenta pana Pipmana? Tyj winy nima! I ja sobie pozwole powiedzieć, że całe oskarżenie to jest zwiczajne widymane fykcje i proszę o kompletne uwolnienie i uniewinnienie mojego klijenta. Pan sędzia musi go uwolnić! Pan sędzia to dla mnie zrobi! Jeżeli można uniewinnić dziewyce która straciła niewinności, — to dlaczego pan Pipman, który nic nie stracił, ma być skazany? Czy za to, że on trzyma psa? Przecież pies nie może jego trzymać! Jeżeli strone oskarżające t. j. p. Kugelszwanc czuje się dotknięty, a nawet pogryziony, to takie satysfikacje on może żądać od psa? O żadne ewentualne odszkodowanie — ja mówię z góry — nie może być mowy i wogóle prosze o wiłączenie osoby mojego klijenta p. Pipmana wogóle ze sprawy. Tu jest dwie strony obustronnie poszkodowane: p. Kugelszwanc ugryziony i pies Buldok nadepnięty. Jeżeli wysoki trybunał uznaje winę in merryto et in flagranti za stwierdzone — to jest jedyne satysfikacje podług starorzymskie zasadae mir nysz — dir nysz, a mianowycze: niech pan Kugelszwanc ugryzie psa w to samo miejsce nakwit. Skończyłem!


Pierwodruk w: Estrada, nr 26,1920, str. 7-13;


Uwagi: Monolog z repertuaru Romualda Gierasieńskiego z kabaretu Czarny Kot




Źródło tekstu: wg pierwodruku
klucz: tom-jankiel-1917
AutorKonrad Tom +
Klucztom-jankiel-1917 +
NazwastronyKonrad Tom - Jankiel onże Jakób Trajlowicz pokątny doradca +
Numer26 +
PublikowaneEstrada +
RepertuarRomuald Gierasieński +
RodzajMonolog + oraz Satyra +
Rok publikacji1920 +
Strony7-13 +
TytułJankiel onże Jakób Trajlowicz pokątny doradca +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
1920 +