Wanda Brzeska - Djabeł i jego sprawki

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj


O tem, że "djabeł nie śpi" wiemy wszyscy z własnego doświadczenia. Czegoż to bowiem "djabli nie nadali?"... Mówią antyfeminiści: "gdzie djabeł nie może, tam babę pośle". Jednakże samego czarta wolą widzieć mężczyzną, twierdząc z dumą, że w piekle nie nastąpiło jeszcze równouprawnienie polityczne. A kobiety? Ot jak zwykle pasjonują się do "młodych djabłów", a w braku laku zadowolą się tem wreszcie, że i "w starym piecu djabeł pali". Koniec końcem ród męski spycha cały ciężar djabelstwa na wątłe ramiona niewieście, a płeć piękna odtrącając ten przywilej, darzy pełnią djabelstwa mężczyznę, z czego ostatecznie wynika, że biedny djabeł w bezustannym trwa ruchu. Przez topolami ocienione, ciche polskie wsie pędzi na "motorze" (automobilu) odbierając radość życia kurom i prosiętom, a w mieście "nosi" komorników sądowych i urzędników magistrackich z blankietami podatkowymi. Nigdzie zaś nie przyjmuje wizyt naszych przyjaciół, choć ich tak często odsyłamy "do djabła".

Aktualnej kwestji djabelskiej jednakże nie podobna wyczerpać w obrębie jednego feljetonu, tymbardziej że czasopisma nasze na całych stronnicach odprawiają "sabbathy czarownic" nawet z obrazkami. Zainteresowanych kwestją djabelską odsyłamy do Zakopanego. Nie, iżby Gubałówka miała być djablicą, a Giewont Belzebubem, ale tam u pana Karpowicza za stołem siedzi sobie Kornel Makuszyński, który zna się na tem lepiej, jak my. Z harfy jego opadły już złote struny pejsów żydowskich, przestały rozgrzewać mu zacny żołądek Karlove Vary, więc serce otwarło mu się naroścież, to gołębie, dobre serce i przytulił doń przesmutnego polskiego djabła. W jego ostatniej książce, przezornie zatytułowanej: "Piąte przez dziesiąte", rozdział ostatni dotyczy: "Pana z kozią bródką" i omawia sumiennie djablą sprawę w Polsce współczesnej. Smutne to jednak czasy, w których djabeł tyle ma do powiedzenia literatom. Tym smutniejsze, jeśli literaci Polscy spowiadają się djabłu.

Do takich strasznych, djabelskich spowiedzi należy dzieło St. Przybyszewskiego p.n. "Il regno doloroso". Pan Bóg litościwy zapomniał. Przykro jest wypowiadać się ujemnie o pisarzu z tak ustaloną firmą jak autor "Synów Ziemi", a jednak ujmując rzecz krótko zaznaczamy. Są tematy nadające się wprawdzie do rozpraw naukowych, ale nie mogące absolutnie być treścią powieści. Chyba literatura polska nie zechce zawracać na potworny, patologiczny szlak Eversa...

Inaczej zupełnie, więcej pogodnie i naturalnie przedstawia się to bądź jak bądź bolesne królestwo w książce: "Czary i czarty polskie" Juliusza Tuwima.

Niema tu djabła aktualnego jak u p. Makuszyńskiego, ale jest djabeł historyczny. Choć więc Tuwim, swego poetyckiego polotu, w takiem nawet studjum, mimo najlepszych chęci ukryć nie zdołał, to jednakże odjął on swemu szatanowi nietoperzowe skrzydła fantazji, nie kazał mu robić nowych łamańców, a wspomina o tych tylko, których djabeł od niepamiętnych czasów już w Polsce dokonał. Rozprawka p.n. "Czary i czarty polskie" ma charakter na pół naukowy, należy więc rozpatrzeć ją sumiennie, metodycznie.

Jeżeli naukowiec udaje literata, rodzi się wśród naukowców płacz współczucia i zgrzytanie sprężyn w wysiedzianych fotelach. Jeśli literat pozuje na naukowca powstaje również płacz gorzki i nieutulony, ale ze strony onego nieszczęśnika, który poważył się na taką imprezę. Albowiem nie będzie miał ci on już spokoju ani w niebie, ani na ziemi, aż po skończenie świata. Juljan Tuwim to człek przezorny. Oświadcza na wstępie wszem wobec i wyraźnie: jestem dyletant i kompilator, a książka moja to nie praca naukowa. Jest to nadzwyczaj uprzejmy gest w stronę zawodow. socjologów i historyków kultury, którzy nie potrzebują strofować go ex cataedra, a mogą sobie spokojnie czerpać z jego dzieła, co im tam właśnie do szczęścia potrzebne. Kto jednak umie czytać między linkami zrozumie, że Tuwim pracował rzetelnie i że mimo pewnych braków przyczynił się swoją rozprawką do spopularyzowania nauki polskiej.

Książka Tuwima dzieli się na dwie części: na wstęp, ujęty syntetycznie i na wypisy, stanowiące bogaty i ciekawy materjał, ilustrujący wstępne wywody. W jedenastu rozdziałach części pierwszej rozpatruje autor najpierw samo istnienie w Polsce średniowiecznej czarów i czartów.

— Tak jak uczeni współcześni, dla wytłumaczenia zjawisk przyrody — napełnili przestwór atomami, elektronami, jonami, emanacją eteru, czy radu, tak świat średniowieczny pełen był biesów, czartów, djabłów i demonów, — którzy mieli — imiona własne słowiańskie i obce, jak: Farel, Orkjusz, Opses, Boheli... Dymek, Boruta itp. — Nie siedzieli djabli w Polsce bezczynnie. — Najwięcej pociechy mieli djabli z czarów. — Zaprzysiężona djabłu czarownica wykonywała najróżnorodniejsze praktyki sobie pożytki przywodzące, drugim ludziom psując — a — rozmaite były sfery, z których rekrutowały się czarownice i różnorodne sposoby czarowania — (rozdz. I—VI.)

Wobec tego więc i w Polsce odbywały się egzekucje na czarownikach i czarownicach. Egzekucje te nie były ani liczniejsze, ani sroższe jak gdzieindziej w Europie, odbywały się według pewnych, przepisanych praw i wcześnie też były zwalczane przez duchownych i ludzi świeckich o szerszym horyzoncie myślowym i głębszym duchu. Jednym z głównych obrońców uciśnionych, rzecznik rozsądku i współczucia, był ks. Gamalski, o którym autor pisze obszernie i z uznaniem. (VI—IX.) W rozdziale IX swej rozprawki podnosi Tuwim — wiekopomne w historji kultury polskiej dzieło ks. Jana Bohomolca "Djabeł w swojej postaci", a rozdz. X. poświęca w szczególności czarodziejom: — Oprócz czarownic, awangardy hufców swoich, miał djabeł w Polsce i innych "sekwitów" niamało: mataczów, wróżków, cyganów, guślarzy, plotkarzów. —

Ponieważ temat: czary i czarty polskie jest zbyt obszerny, aby móc go ująć w szkicu, z lekka tylko zarysowany, na 50 stronach Tuwim tłumaczy się w zakończeniu:

— Daremnie siliłbym się na wyliczanie nieskończonego mnóstwa objawów wiary zabobonnej i wszystkich, rozpowszechnionych w Polsce za dawnych czasów guseł i przesądów. — Znikło to wszystko. Zginął korowód larw i strachów, dziwów i dziwactw, cudów i cudactw, czasem pięknych w swej grozie, czasem groźnych w potworności, ale zawsze ciekawych, zastanawiających, kryjących za sobą coś nieskończenie niedocieczonego, mimo mniej lub więcej udatnych prób wytłumaczenia. —

Podobno Tuwim ma zamiar kontynuować ten temat w swojem nowem czasopiśmie, co z tego wyniknie? Trudno przesądzić!...

Dziełko Juljana Tuwima, przeznaczone dla szerokich warstw inteligencji, ma swój dodatni moment pedagogiczny. Rzuca snop światła na dzieje kultury naszej. Pokazuje, że działy się wprawdzie rzeczy straszne, o których być może nie wiedzieliśmy, ale zarazem w myśl przysłowia: "djabeł nie taki czarny, jakim go malują" uspokaja nas, tłumacząc, że ciemnota nie była znów tak beznadziejna, i że poprzez najbardziej ponurą noc polskiego średniowiecza przeciska się zawsze, którędyś wąska smuga dobroczynnego światła kultury.

Jest jednakże i strona ujemna w dziełku "Czary i czarty polskie", za którą należy surowo skarcić autora. Otóż w książce, wyraźnie napisanej dla ogółu, w książce mającej wprawdzie podkład naukowy, lecz mimo to ujętej raczej lekko, po literacku należało być bardziej ostrożnym wypisami. Połowa tego, co nam Tuwim wynotował np. z "Młota czarownic", była tu zupełnie zbyteczna. W seminarjach etnologicznych, socjologicznych, teologicznych, gdzie studjujący przystępuje do rzeczy z należytą powagą i z przygotowaniem naukowem, żaden szczegół nie razi, bo wszystkie są tam na miejscu. Nie można jednakże otwierać prosektorjum na ulicy. Autor nie ze złej woli zapewne, a może tylko wskutek lekkomyślności, wypisami swemi obraża uczucia etyczne i estetyczne czytającego, a tego należałoby uniknąć. Jeżeli dziełko "Czary i czarty polskie" doczeka się drugiego wydania, można będzie skrócić je o kilka stronnic, a książka na tem nic nie straci, raczej zyska.

Tak więc w literaturze współczesnej djabeł historyczny podaje pazur djabłu współczesnemu. Przyznajmy jednakże, że najlepiej załatwił się z djabłem Kornel Makuszyński, który poprostu szatana uśmiercił i odegnał go z powrotem do piekieł.

Na pocieszenie tym wszystkim, co wraz z autorem "Piąte przez dziesiąte" widzą tragiczne zadjablenie Polski, na uspokojenie tych wszystkich literatów, którzy zachorowali na djablomanję przytoczymy słowa zamykające książkę Tuwima:

— Jedna dusza, dusza człowiecza przeważy ciebie, czarcie, i twoje wszystkie złości swoją niewinnością, fałsz twój rozwieje się jako plewa od wiatru, jad twój rozpłynie się jako śniek od słońca, zdrada twoja na cię się samego obróciła. Przeciw tym wszystkim strzałkom czartowskim lekarstwo jest człowieku łaska boża, której ty jesteś próżen, boś ją stracił z swemi towaryszami na wieki. — (Postępek Prawa Czartowskiego.)


Pierwodruk w: Dziennik Poznański, nr 24, R. 67,1925, str. 5-6;


Uwagi: W pierwodruku podpisane pseudonimem: Jan Pałucki.




Źródło tekstu: Dziennik Poznański, nr 24, R. 67, 1925, wyd. Drukarnia Dziennika Poznańskiego T.A.
klucz: brzeska-djabel-1925-01-30
AutorWanda Brzeska +
Kluczbrzeska-djabel-1925-01-30 +
Klucz rodzajutuwim-czary-1924 +
NazwastronyWanda Brzeska - Djabeł i jego sprawki +
Numer24, R. 67 +
PublikowaneDziennik Poznański +
RodzajRecenzja +
Rok publikacji1925 +
Strony5-6 +
TytułDjabeł i jego sprawki +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
styczeń 30, 1925 +