Jan Lechoń - Odpowiedź "straszliwym Żydom": Różnice pomiędzy wersjami
m |
m (zamienił w treści „---” na „—”) |
||
Linia 12: | Linia 12: | ||
|Źródło = {{Źródło|Typ=Journal|Klucz=WL-1924-34}} | |Źródło = {{Źródło|Typ=Journal|Klucz=WL-1924-34}} | ||
|Treść = | |Treść = | ||
− | Trzy tygodnie temu napisałem w "Wiadomościach Literackich" parę słów o wieczorze p. Kaczałowa i mówiąc o publiczności, zapełniającej salę "Wodewilu", | + | Trzy tygodnie temu napisałem w "Wiadomościach Literackich" parę słów o wieczorze p. Kaczałowa i mówiąc o publiczności, zapełniającej salę "Wodewilu", — bogatej, opasłej, fizycznie ohydnej, odświętnej, rozentuzjazmowanej, wywołującej artystę bez końca, — o publiczności, której tak licznie zebranej i podnieconej nie widuje się nigdy na świetnych nieraz przedstawieniach polskich, w których często grają artyści nie gorsi niż p. Kaczałow, — mówiąc o tem żydowskiem burżujstwie, jawnie i manifestacyjnie wrogiem polskości, — użyłem wyrażenia: "straszliwi Żydzi". |
− | Redakcja "Wiadomości", która już od paru tygodni niepokojona jest przez Żydów napomnieniami i pogróżkami, dlatego żeśmy parę razy zakpili w "Gilotynie" z żydowskich snobów i paskarzy, | + | Redakcja "Wiadomości", która już od paru tygodni niepokojona jest przez Żydów napomnieniami i pogróżkami, dlatego żeśmy parę razy zakpili w "Gilotynie" z żydowskich snobów i paskarzy, — pisząc zresztą o Polakach równie niemiłe rzeczy, — od ukazania się naszej wzmianki o Kaczałowie dostaje codziennie jakiś list, pisany albo kiepską albo przesadnie czystą polszczyzną, wypominający poetom "Skamandra" poparcie, którego doznali od Żydów, biorący w obronę skrzywdzonego jakoby i obrażonego przeze mnie p. Kaczałowa, — jakiś pan chce mnie nawet oddać pod sąd Związku Dyrektorów Scen Polskich, — którejś niedzieli wreszcie p. M. Turkow w "Naszym Przeglądzie" napisał wyraźnie o co chodzi; sprawa jest ogólniejszego znaczenia, więc mu odpowiem. |
− | Pomijam oczywiście to wszystko, co się tyczy p. Kaczałowa. Napisałem o nim według mego rozumienia sprawiedliwie, z szacunkiem i uznaniem, na jakie zasługuje, nie wchodząc wcale w te sprawy, będące poza sztuką, o których była mowa w związku z jego występem w gazecie rosyjskiej "Za Swobodu"; | + | Pomijam oczywiście to wszystko, co się tyczy p. Kaczałowa. Napisałem o nim według mego rozumienia sprawiedliwie, z szacunkiem i uznaniem, na jakie zasługuje, nie wchodząc wcale w te sprawy, będące poza sztuką, o których była mowa w związku z jego występem w gazecie rosyjskiej "Za Swobodu"; — i teraz także, kiedy p. Turkow poinformował nas o specjalnej sympatji p. Kaczałowa do Żydów, mógłbym co najwyżej pomyśleć to, co powiedział cesarz Tyberjusz, dowiedziawszy się, że Żydzi są narodem wybranym: "De gustibus non est disputandum" — ale zresztą to mnie jako recenzenta mało obchodzi. Natomiast kto choćby trochę zna Żydów, — a p. Turkow nazywa mnie przecież "zażydzonym Lechoniem", — ten zrozumie, że gdyby p. Kaczałow nie grał w New-Yorku w żydowskim teatrze i nie wyśpiewywał majufesa na żydowskich weselach, toby sobie mógł być do śmierci równie świetnym jak jest artystą, noszonym na rękach przez Europę i Amerykę, — a tyleby się nim Żydzi zajmowali, co Frnklem, Kamińskim i Leszczyńskim, — oczywiście nie tutejsi Żydzi, bo tym wystarcza, że p. Kaczałow nie jest Polakiem. |
− | Pan Turkow miał czelność napisać w piśmie, wychodzącem w Warszawie, że poezje polskie czytają tylko | + | Pan Turkow miał czelność napisać w piśmie, wychodzącem w Warszawie, że poezje polskie czytają tylko — czy też w 95 procentach — Żydzi, że gdyby nie Żydzi i jak złośliwie dodał — "Żydóweczki", toby wieczory poetów "Skamandra" nie mogły się odbywać; p. Turkow najwyraźniej udaje naiwnego — wie przecież doskonale, że to niema nic wspólnego z popieraniem polskiej sztuki — tylko że nie mając dobrych poetów żydowskich, robią Żydzi rejwach jak koło swoich koło Słonimskiego i Tuwima — ale wystarczyło wiersza [Julian Tuwim - Giełdziarze|"Giełdziarze"]], aby zrobili Tuwimowi kocią muzykę, nawet nie ci opaśli Żydzi, którzy byli w "Wodewilu" na wieczorze Kaczałowa, lecz młodzież żydowska, więc zdawałoby się — ludzie postępowi. Akurat tak samo jak później ciemni i fanatyczni moi rodacy z powodu wiersza "Do generałów". |
− | I wogóle, co to znaczy | + | I wogóle, co to znaczy — popieranie jakiejś sztuki? Żydzi rzeczywiście chodzą do polskich teatrów, czytają polskie książki, — ale cóż stąd za wniosek? Ten tylko, że ten teatr jest artystyczny, że ta książka jest dobra, że kulturalny Żyd, chcąc nie chcąc, musi korzystać z polskiej sztuki; a że woli od niej każdą inną, — tego dowodzi choćby sprawa z p. Kaczawłowem. |
− | Kiedy w Warszawie grała dobra żydowska trupa "Dybuka" Anskiego, codziennie pełno było na sali polskich aktorów i miłośników teatru; i napewno nikt z nich nie uważał, że wyświadcza jakąś łaskę Żydom: przyszedł poprostu dla | + | Kiedy w Warszawie grała dobra żydowska trupa "Dybuka" Anskiego, codziennie pełno było na sali polskich aktorów i miłośników teatru; i napewno nikt z nich nie uważał, że wyświadcza jakąś łaskę Żydom: przyszedł poprostu dla — własnej przyjemności. |
− | Nasz teatr, nasza książka uczą, wzruszają, porywają Żydów; więcej: kulturalni Żydzi mówią naszym językiem, o czem p. Turkow, który pisze w "Naszym Przeglądzie", wie chyba najlepiej, | + | Nasz teatr, nasza książka uczą, wzruszają, porywają Żydów; więcej: kulturalni Żydzi mówią naszym językiem, o czem p. Turkow, który pisze w "Naszym Przeglądzie", wie chyba najlepiej, — i za to wszystko ci sfanatyzowani sklepikarze wymachują nam przed nosem paroma złotemi, które zapłacili za krzesło w teatrze, — i ten naród uważa się za drożdże kultury i awanturuje się po Europie, że go Polacy nie znoszą. |
− | Zabłocki nazwal chamstwo, zacofanie, obżarstwo i pijaństwo | + | Zabłocki nazwal chamstwo, zacofanie, obżarstwo i pijaństwo — sarmatyzmem, i to się pewnie Żydom wydaje zupełnie naturalne; ale nazwać paskarza, pasibrzucha, fanatyka — "straszliwym Żydem", to zbrodnia, antysemityzm, brak kultury, — i właśnie lewica, właśnie ludzie bez przesądów, właśnie ci, którzy tępią zacofanie, mają się specjalnie ceckać z tym najbardziej sfanatyzowanym, aroganckim narodem świata dlatego, że czasem jakiś cham Polak pociągnie Żyda za brodę. |
Ludzie, którzy nie umieją myśleć własną głową, snoby postępu drżą, żeby ich nie nazwano antysemitami, nie rozumieją, że dla Żydów każdy jest antysemitą, kto się ośmiela ich krytykować, kto patrzy na nich jak na każdy inny naród, a nie jak na jakieś cudowne, specjalnie delikatne plemię, znienawidzone za to, że jest takie kulturalne i postępowe. Nie jesteśmy antysemitami, bo to byłoby barbarzyństwo a przedewszystkiem głupotą, ale Żydzi muszą zrozumieć, że jest śmieszne straszyć nas Romain Rollandem, Aulandem czy Barbussem, i że to, co myślą o Żydach Sieroszewski i Żeromski, jest dla nas dostatecznie postępowe. | Ludzie, którzy nie umieją myśleć własną głową, snoby postępu drżą, żeby ich nie nazwano antysemitami, nie rozumieją, że dla Żydów każdy jest antysemitą, kto się ośmiela ich krytykować, kto patrzy na nich jak na każdy inny naród, a nie jak na jakieś cudowne, specjalnie delikatne plemię, znienawidzone za to, że jest takie kulturalne i postępowe. Nie jesteśmy antysemitami, bo to byłoby barbarzyństwo a przedewszystkiem głupotą, ale Żydzi muszą zrozumieć, że jest śmieszne straszyć nas Romain Rollandem, Aulandem czy Barbussem, i że to, co myślą o Żydach Sieroszewski i Żeromski, jest dla nas dostatecznie postępowe. |
Aktualna wersja na dzień 21:08, 16 mar 2012
Trzy tygodnie temu napisałem w "Wiadomościach Literackich" parę słów o wieczorze p. Kaczałowa i mówiąc o publiczności, zapełniającej salę "Wodewilu", — bogatej, opasłej, fizycznie ohydnej, odświętnej, rozentuzjazmowanej, wywołującej artystę bez końca, — o publiczności, której tak licznie zebranej i podnieconej nie widuje się nigdy na świetnych nieraz przedstawieniach polskich, w których często grają artyści nie gorsi niż p. Kaczałow, — mówiąc o tem żydowskiem burżujstwie, jawnie i manifestacyjnie wrogiem polskości, — użyłem wyrażenia: "straszliwi Żydzi".
Redakcja "Wiadomości", która już od paru tygodni niepokojona jest przez Żydów napomnieniami i pogróżkami, dlatego żeśmy parę razy zakpili w "Gilotynie" z żydowskich snobów i paskarzy, — pisząc zresztą o Polakach równie niemiłe rzeczy, — od ukazania się naszej wzmianki o Kaczałowie dostaje codziennie jakiś list, pisany albo kiepską albo przesadnie czystą polszczyzną, wypominający poetom "Skamandra" poparcie, którego doznali od Żydów, biorący w obronę skrzywdzonego jakoby i obrażonego przeze mnie p. Kaczałowa, — jakiś pan chce mnie nawet oddać pod sąd Związku Dyrektorów Scen Polskich, — którejś niedzieli wreszcie p. M. Turkow w "Naszym Przeglądzie" napisał wyraźnie o co chodzi; sprawa jest ogólniejszego znaczenia, więc mu odpowiem.
Pomijam oczywiście to wszystko, co się tyczy p. Kaczałowa. Napisałem o nim według mego rozumienia sprawiedliwie, z szacunkiem i uznaniem, na jakie zasługuje, nie wchodząc wcale w te sprawy, będące poza sztuką, o których była mowa w związku z jego występem w gazecie rosyjskiej "Za Swobodu"; — i teraz także, kiedy p. Turkow poinformował nas o specjalnej sympatji p. Kaczałowa do Żydów, mógłbym co najwyżej pomyśleć to, co powiedział cesarz Tyberjusz, dowiedziawszy się, że Żydzi są narodem wybranym: "De gustibus non est disputandum" — ale zresztą to mnie jako recenzenta mało obchodzi. Natomiast kto choćby trochę zna Żydów, — a p. Turkow nazywa mnie przecież "zażydzonym Lechoniem", — ten zrozumie, że gdyby p. Kaczałow nie grał w New-Yorku w żydowskim teatrze i nie wyśpiewywał majufesa na żydowskich weselach, toby sobie mógł być do śmierci równie świetnym jak jest artystą, noszonym na rękach przez Europę i Amerykę, — a tyleby się nim Żydzi zajmowali, co Frnklem, Kamińskim i Leszczyńskim, — oczywiście nie tutejsi Żydzi, bo tym wystarcza, że p. Kaczałow nie jest Polakiem.
Pan Turkow miał czelność napisać w piśmie, wychodzącem w Warszawie, że poezje polskie czytają tylko — czy też w 95 procentach — Żydzi, że gdyby nie Żydzi i jak złośliwie dodał — "Żydóweczki", toby wieczory poetów "Skamandra" nie mogły się odbywać; p. Turkow najwyraźniej udaje naiwnego — wie przecież doskonale, że to niema nic wspólnego z popieraniem polskiej sztuki — tylko że nie mając dobrych poetów żydowskich, robią Żydzi rejwach jak koło swoich koło Słonimskiego i Tuwima — ale wystarczyło wiersza [Julian Tuwim - Giełdziarze
Autor: Jan Lechoń
Tytuł: Odpowiedź "straszliwym Żydom"
Pierwodruk w: Wiadomości Literackie, nr 34 (34), 1924, str. 3;
Uwagi: Julian Tuwim: Giełdziarze, Jan Lechoń: Występy Kaczałowa w Warszawie
Autor | Jan Lechoń + |
Klucz | lechon-odpowiedz-1924-08-24 + |
Nazwastrony | Jan Lechoń - Odpowiedź "straszliwym Żydom" + |
Numer | 34 (34) + |
Publikowane | Wiadomości Literackie + |
Rodzaj | Artykuł + |
Rok publikacji | 1924 + |
Strony | 3 + |
Tytuł | Odpowiedź "straszliwym Żydom" + |
Data "Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values. | sierpień 24, 1924 + |